Najpierw poszedł oddać głos, po czym spytał, czy może wprowadzić do lokalu zwierzaka. Komisja nie pozwoliła, ale on nic sobie z tego nie zrobił. I tuż po chwili razem z kozą żartowniś wmaszerował do wyborczego lokalu.
Jednak komisja wykazała się brakiem poczucia humoru i wezwała policjantów. Ci jednak nic żartownisiowi nie zrobili, bo przyjechali długo po tym, gdy opuścił on lokal.