"Rokitę trzeba wyrzucić z Platformy" - apelował do Tuska członek PO z Krakowa, Grzegorz Kosch. Tusk nie chciał dziś komentować tych słów, choć jeszcze kilka dni temu ostro zwracał uwagę, że Rokita popierając kandydata PiS, powiedział o jedno słowo za dużo. I że w ten sposób Rokita może osłabić szanse kandydatów PO w innych miastach. "Należy oczekiwać od liderów partii, że przynajmniej nie będą szkodzić swoim kandydatom" - mówił rozgoryczony Tusk.

Reklama

Dziś wolał nie rozwodzić się nad słowami Rokity. I chce zająć się nimi po wyborach. Czy to znaczy, że podjął decyzję w sprawie swego partyjnego kolegi? Na odpowiedź trzeba poczekać.

Czym naraził się Rokita? Powiedział, że Ryszard Terlecki z PiS jest dobrym kandydatem na prezydenta Krakowa. Po tej wypowiedzi w krakowskiej Platformie zawrzało. Bo nikomu nie przyszło nawet do głowy, że lider PO może poprzeć kandydata PiS. Niektórzy politycy Platformy wieszczyli nawet rozpad swojej partii na dwie frakcje - Tuska i Rokity.

Rokita sprawę bagatelizował i zwracał uwagę, że przecież nie mógł poprzeć Jacka Majchrowskiego, którego wystawia Lewica i Demokraci. Tylko że kandydat PO, który odpadł w pierwszej turze, stanął po stronie Majchrowskiego.

Reklama