Według naszych informacji z zetknęli się znim też ministrowie rządu Jarosława Kaczyńskiego. "Raport krąży już od lata" - mówi DZIENNIKOWI Antoni Mężydło. I problem w tym, że na początku politycy PiS potraktowali opracowanie poważnie, a padają w nim księżycowe zarzuty. "Niewielka część informacji jest prawdziwa, a wnioski są wyciągane już zbyt pochopnie" - ocenia Mężydło.
Trzydziestosześciostronnicowe opracowanie o rynku telekomunikacji, na którym widnieje klauzula poufności, to wyliczanka nazwisk znanych polityków i ludzi biznesu, których "łączą korupcyjne układy" oraz "powiązania z wojskowymi służbami specjalnymi wywodzących się z PRL". Mimo, że jest niekompletny i anonimowy, i stawia nieprawdopodobne tezy, nie trafił do kosza, tylko stał się sensacją w klubie PiS. Wśród posłów krążą kopie tego dokumentu. A jego popularność była duże, gdyż pada tam nazwisko byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza.
"To bzdury" - ocenia Marcinkiewicz i zapowiada proces o oszczerstwo. Były premier zapewnia, że raport jest zbiorem pomówień i pomyłek.
Swój pozew Marcinkiewicz najprawdopodobniej skieruje przeciwko profesorowi Jerzemu Urbanowiczowi. To on jest wskazywany jako autor raportu. Sprawa jest jednak drażliwa: kilku znanych posłów PiS mówi o nim. Początkowo otwarcie i bez żadnych wahań. Jednak gdy dowiedzieli się, że ich nazwiska znajdą się w tekście DZIENNIKA dzwonili z żądaniem wycofania wypowiedzi.
"Kłopot z nim jest taki że wielu z nas mu na początku uwierzyło. Mamił rozwikłaniem siatki powiązań rządzących w biznesie, oraz obiecywał przekazanie supertajnych informacji" - mówi nam jeden z wysokich urzędników resortu skarbu.
Jerzy Urbanowicz, z zawodu matematyk i kryptolog, w rozmowie z „DZIENNIKIEM zaprzecza, że jest autorem kontrowersyjnego raportu. "Wrabiają mnie" - ucina. Jednak w PiS nie jest postacią anonimową. W maju został szefem rady nadzorczej firmy Lubzel, dostarczającej prąd mieszkańcom Lublina. Urbanowicz swoje opracowania miał również wysłać do ministerstwa spraw wewnętrznych, oraz koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna.
"Zarzekał się, że jest wielbicielem mojego filmu "Nocna zmiana" i podsyłał jakieś krótkie opracowania" - charakteryzuje go Jacek Kurski. "Widać, że chce dobrze dla Polski, ale mu niespecjalnie wychodzi" - dodaje.
Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz pamięta go jeszcze z poprzedniej kadencji Sejmu. "Kiedy byłem szefem komisji skarbu, pamiętam że przysyłał mi jakieś opracowania, może nawet kiedyś się z nim spotkałem. Mam wrażenie, że próbował aspirować wówczas do miana mojego doradcy" - mówi DZIENNIKOWI Marcinkiewicz. Z raportem zetknął się również poseł PiS Artur Zawisza. Co sądzi o fragmentach oskarżających byłego premiera? "Pan Urbanowicz zna się na rynku telekomunikacyjnym, ale to nie znaczy, że jest nieomylny" - odpowiada.
Dokument opisuje sytuację na rynku telekomunikacyjnym. Już sam wstęp brzmi jak opis sensacyjnego filmu: "Widać tu jak w soczewce wszystkie patologie III Rzeczpospolitej: głupotę państwa, zawłaszczanie Polski przez PRL-owskie cywilne i wojskowe służby specjalne, które współdziałają z grupami przestępczymi" – czytamy. Analiza nie rokuje dobrze rządom obecnej koalicji, bo "strategia dla segmentu telekomunikacyjnego została narzucona przez grupę biznesową Stowarzyszenie Ordynacka". Raport oskarża też ludzi związanych ze specsłużbami, a także Kazimierza Marcinkiewicza.
Były premier znalazł się w raporcie wraz z tzw. "grupą hrabiów". Należą do niej bliscy współpracownicy Marcinkiewicza z Kancelarii Premiera: Zbigniew Derdziuk, Jacek Tarnowski oraz Marian Przeździecki. Do grupy zaliczeni zostali też były minister skarbu Andrzej Mikosz oraz jego wiceministrowie Piotr Rozwadowski i Maciej Heydel. Kilka z tych osób rzeczywiście ma arystokratyczne korzenie. Według kryptologa Urbanowicza właśnie oni miali zbudować "grupę trzymającą władzę", która dzięki sekretnemu porozumieniu z Ordynacką stworzyła "modelowy układ korupcyjny".
Po Sejmie, wśród posłów PiS, krąży od kilku miesięcy anonimowy raport, który wywołał już spore zamieszanie. Widział go Kazimierz Marcinkiewicz, który po lekturze chce wytoczyć proces autorowi dokumentu - ujawnia DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama