List szefa PiS do członków partii przeciekł do internetu. Pojawił się między innymi w serwisie salon24.pl. Trudno omówić dokładnie całe pismo, bo Jarosław Kaczyński bardzo się rozpisał i list jest niezwykle długi.

Reklama

Na wstępie prezes partii tłumaczy, że pisze osobiście do członków PiS, bo media specjalnie zniekształcają przekaz, by zaszkodzić "naszej formacji i wprowadzić zamieszanie w szeregach członkowskich". Kaczyński dużo miejsca poświęca zżymaniu się na media, które uczestniczą - według niego - w akcjach wymierzonych w Prawo i Sprawiedliwość. Polityk wymienia przykłady sięgając aż do czasów Porozumienia Centrum.

Jarosław Kaczyński nie zapomina o Marku Migalskim, wyrzuconym przez PiS z delegacji tej partii w Parlamencie Europejskim. List otwarty europosła, w którym apelował on o zmianę agresywnej retoryki stosowanej przez swojego szefa, prezes PiS nazywa "kampanią przeciwko nam".

"Pomijając zachowania całkowicie kompromitujące, których nie będę tu opisywał, Marek Migalski już rok temu złamał ważny zakaz obowiązujący w PiS i wystąpił w dyskusji publicznej z Palikotem, czym ogromnie pomógł temu znajdującemu się wtedy w niełatwej sytuacji politykowi PO. Dziś jego całkowicie bezpodstawne merytorycznie i sformułowane w niedopuszczalnym tonie wystąpienie, ogłoszone w momencie, w którym prowadzone są sondaże partyjne, o czym jako politolog nie mógł nie wiedzieć, stało się elementem potężnej kampanii, której absurdalność jest z jednej strony zabawna, ale z drugiej jednak groźna. Powoduje bowiem zamieszanie w naszych szeregach, a także obniża poparcie społeczne dla nas" - pisze w liście Jarosław Kaczyński. Wcześniej wspomina też nieszczęśliwy dla PiS - jego zdaniem - wpis na Twitterze Pawła Poncyljusza.

Reklama

Prezes największej opozycyjnej partii wyciąga kilka wniosków, którymi dzieli się z członkami partii. Pierwszy jest taki, że "nie można w żadnym wypadku twierdzić ani przyjmować, że osoby w ten czy inny sposób związane z PiS, które biorą w tych wydarzeniach udział, robią to z dobrą wolą.



Kolejny wniosek jest taki, że powrót do tematu katastrofy Tu-154 koło Smoleńska po kampanii prezydenckiej w zasadzie w ogóle nie podlega dyskusji. "Jest to sprawa związana ze statusem naszej Ojczyzny, Polski, statusem wszystkich Polaków. To sprawa naszej lojalności wobec Rodaków w ogóle, wobec tych, którzy reprezentują polskie państwo, w tym Prezydenta RP" - pisze Jarosław Kaczyński.

Reklama

Prezes Prawa i Sprawiedliwości wspomina zmarłego brata kilkakrotnie w swoim piśmie. Oskarża, że stał się obiektem nienawiści nawet po śmierci. "Lech Kaczyński wszelkimi sposobami, często skutecznie, czynnie i energicznie przeciwstawiał się tej dominacji, wypierał ją z naszego życia. Stąd nienawiść, jaką budził w tzw. establishmencie, i stąd trwałość tej nienawiści, także po Jego tragicznej śmierci".

Kaczyński zapewnia członków partii, że nie myśli o politycznej emeryturze. "Chcę jednak już tu zapewnić, że wszelkie informacje o mojej czy dymisji są całkowicie nieprawdziwe. To samo dotyczy informacji o tym, że działam pod wpływem jakiejś mającej przewrotne cele grupy" - podkreśla.

Były premier wymaga pełnej lojalności. "Jedno, co mogę dziś powiedzieć, to to, że musimy koniecznie uporać się ze zjawiskiem nielojalności w naszym ugrupowaniu, z grami medialnymi prowadzonymi dla własnych celów itp. Brak pełnego zdecydowania w tej sprawie kosztował nas już zbyt wiele. Członkowie Klubu Parlamentarnego PiS i inne osoby z naszej partii zajmujące eksponowane stanowiska muszą wybrać lojalność lub pójść własną drogą" - pisze Jarosław Kaczyński.