"Dzisiaj widać, że z tej przelanej krwi, z tego cierpienia, z tego dramatu zrodziła się i polska Solidarność i polskie zwycięstwo, Polska wolna, niepodległa i demokratyczna. To nie było na darmo" - podkreślił prezydent w Gdyni przed Pomnikiem Ofiar Grudnia'70.
"Stoimy w miejscu, gdzie 40 lat temu władza, która sama siebie nazywała władzą ludową, w sposób najstraszniejszy skrzywdziła prostego człowieka. Stoimy w miejscu, gdzie 40 lat temu władza komunistyczna, która sama siebie nazywała władzą robotniczą, kazała strzelać do ludzi pracy" - mówił Komorowski.
Prezydent dodał, że tym miejscu "pewnie najłatwiej kierować modlitwę dziękczynną za wolną Polskę". "Ale pewnie także i najtrudniej modlić się w taki sposób, jaki modlimy się od dzieciństwa, gdzie mówimy: +Ojcze nasz - odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom+. To jest najprostsza modlitwa, ale też i najtrudniejsza. Warto słowa modlitwy przekuwać w realne działania i własne postępki" - zaapelował.
Przemówieniu na początku towarzyszyły głośne gwizdy, krzyki i buczenie kilkudziesięciu osób stojących za barierką koło pomnika. Do protestujących o szacunek dla "pamięci i instytucji państwa" zwrócił się szef komisji międzyzakładowej Stoczni Gdynia Dariusz Adamski.
Wcześniej Bronisław Komorowski zapalił znicz na stacji Szybkiej Kolei Miejskiej niedaleko której 40 lat temu rozegrała się tragedia.