We wtorek po południu polska komisja badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej upubliczniła m.in. nagrania rozmów rosyjskich kontrolerów wieży lotniska w Smoleńsku.
Według polskich ekspertów obsada wieży, działając pod dużą presją, popełniała wiele błędów i nie stanowiła wystarczającego wsparcia dla załogi polskiego Tu-154M podczas podejścia do lądowania w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych. Polska komisja wskazała m.in., że kontroler lotu nie informował załogi polskiego tupolewa, że podejście do lądowania przebiega po innej niż ustalona ścieżce.
"Byliśmy przez 10 miesięcy prawie w posiadaniu kluczowego dowodu, że nasi piloci nie wiedzieli, dokąd lecą" - tak Jakubiak skomentowała informacje przekazane przez komisję.
W jej ocenie, prezentacja polskiej komisji powinna mieć miejsce "w minutę, w godzinę, w 15 minut po publikacji raportu MAK". "Miałoby to swoją siłę, wydźwięk i pokazywałoby obłudę pani Anodiny (Tatiany, przewodniczącej MAK - PAP), która dobierała fakty" - powiedziała wiceszefowa klubu PJN dziennikarzom w Sejmie.
"Popełniliśmy, jako kraj, tak straszliwy błąd, trzymając tyle miesięcy, (...) te nagrania. One powinny się stać naszym głównym przekazem do Polaków, do opinii międzynarodowej. Dziś jesteśmy w sytuacji, w której nie da się już nic odwrócić" - powiedziała posłanka.
Według niej, wtorkowa konferencja polskiej komisji nie wzbudzi już żadnego zainteresowania mediów światowych, "tak jak budziła zainteresowanie konferencja MAK-u, jako ten pierwszy przekaz po tylu miesiącach".
"Szalony błąd, brak dowództwa na pokładzie polskiego państwa jest wyczuwalny już wszystkimi sensorami. Nie ma premiera, minister Miller nie umie odpowiedzieć, kto jest stroną w rozmowach z MAK, nie umie określić swojej funkcji w relacji do tamtego raportu" - stwierdziła Jakubiak.
"Jest w tym wszystkim zadziwiająca bezradność naszego rządu i nie znajduję usprawiedliwienia dla pana ministra Millera ani dla pana premiera, że ta konferencja odbyła się dziś" - dodała.
Zdaniem wiceszefowej klubu PJN, przedstawione na konferencji fakty wskazują, że lot Tu-154M do Smoleńska potraktowano "jak jakiś lot z kwiatami albo nie wiadomo z czym na pokładzie, a nie lot głowy państwa sąsiedniego". "Dramatyczny, niewybaczalny błąd rządu, jeśli chodzi o czas i miejsce publikacji" - oceniła Jakubiak.
Jej zdaniem, obnażyło to "fasadowość rządów Platformy Obywatelskiej". "Fasadowe rządy, które doprowadziły nas do naprawdę bardzo trudnej sytuacji międzynarodowej" - stwierdziła.
Jakubiak powiedziała, że nie wie, dlaczego kontrolerzy w Smoleńsku mówili załodze polskiego tupolewa, że jest "na ścieżce". "Z jednej strony mam wrażenie, że mówili, bo tak widzieli. Bo zakładam za każdym razem rodzaj współpracy. (...) Zakładam, że oni mówili z dobrą wolą i dobrą wiedzą, ale mieli fatalne przyrządy i nie mogli nic wiedzieć" - powiedziała Jakubiak.
"Wydaje mi się, że porównanie czarnych skrzynek Iła-76 i naszego samolotu pokazałoby, czy nie działały urządzenia, czy też piloci w przypadku naszego samolotu byli wprowadzani w błąd" - kontynuowała.
Odniosła się także do komendy "odchodzimy", wydanej przez dowódcę Tu-154M kpt. Arkadiusza Protasiuka. "Pytanie, co się stało, że nie odeszli. Czy powodem było to, że był brak ILS-ów, a oni mieli świadomość, że tam są? Bo mam takie wrażenie, że kapitan Protasiuk był przekonany o istnieniu ILS-ów na lotnisku jako systemu, bo trzy dni wcześniej te ILS-y były, o ile dobrze jesteśmy informowani" - powiedziała (ILS - system wspomagania lądowania przy ograniczonej widoczności - PAP).
Zdaniem Jakubiak, "zdarzyło się tak już wiele, że wszystko, co mówi opozycja w tej chwili, prowadzi do jednego - że ten rząd nie dźwignął tej sprawy". "Dowodem na niedźwignięcie tej sprawy jest ta dzisiejsza konferencja" - stwierdziła.