Pełnomocnik Marty Kaczyńskiej, a prywatnie jej mąż, był gościem RMF FM. Pytany przez Konrada Piaseckiego, czy myśl o karierze politycznej już umarła, odpowiedział: "Moje plany polityczne i kwestie startowania w wyborach dość mocno weryfikuję. Dopytywany, czy to weryfikacja pozytywna, czy negatywna, odparł, że "raczej to pierwsze". W końcu przyznał otwarcie: "Raczej nie będę startował w wyborach".
Przeważająca część rozmowy dotyczyła śledztwa w sprawie katastrofy Tu-154. Dubieniecki podkreślił, że nigdy nie twierdził, iż dokonano zamachu na tupolewa. Nawiązał w ten sposób do swojego zeszłotygodniowego oświadczenia, które - według niego - zostało źle zrozumiane. Zaznaczył jednak, że podtrzymuje opinię, iż po raporcie MAK hipoteza o zamachu jest bardziej prawdopodobna, niż kiedykolwiek wcześniej. Jego zdaniem, prokuratura właśnie tę hipotezę powinna badać jako pierwszą.
Dlaczego? Bo - według niego - raport MAK zawiera informacje, które mogą nasuwać takie podejrzenia. Przyznał jednak, że nie złożył jeszcze zawiadomienia w prokuraturze o podejrzeniu zamachu. Dubieniecki na razie czeka na postępy śledztwa.
Pełnomocnik Marty Kaczyńskiej naciskany długo przez dziennikarza, zapewnił, że nie wycofuje się ze słów, iże 250 tysięcy odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy w Smoleńsku to za mało. Jednocześnie zawile tłumaczył, że to jego opinia, a każda rodzina powinna zdecydować o jej przyjęciu lub nie indywidualnie. Odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Marta Kaczyńska przyjmie tę kwotę.
Zapytany, gdzie córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej będzie w pierwszą rocznicę katastrofy, odpowiedział, że na Wawelu. "Później będziemy w Warszawie. To nie jest długi odcinek drogi" - mówił Marcin Dubieniecki. Dodał, że nie zna planów PiS związanych z 10 kwietnia.