Janusz Lewandowski odpowiada w Komisji Europejskiej za budżet. Ale jak pisze na blogu w Onecie Zbigniew Kuźmiuk z PiS, Polska otrzymała kolejny cios z Brukseli.

Reklama

"Komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski nie będzie przygotowywał wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020 a zaledwie będzie członkiem zespołu komisarzy, którymi będzie kierował Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso" - informuje były działacz PSL, który od niedawna stał się członkiem rady politycznej Prawa i Sprawiedliwości.

Kuźmiuk ocenia, że widać wyraźnie, iż Barroso dostał od najważniejszych krajów Wspólnoty polecenie pilnowania prac nad budżetem i dlatego ograniczył rolę Lewandowskiego.

Polityk twierdzi, że to wina złej polityki zagranicznej prowadzonej przez rząd Donalda Tuska.

"Po wypchnięciu nas przez Niemcy na peryferie Unii Europejskiej i zacieśnianiu współpracy tylko w ramach 17-stu krajów strefy euro to kolejne posunięcie najważniejszych krajów UE, które pokazuje Tuskowi jakie są rezultaty bazowania w polityce zagranicznej na uśmiechach i poklepywaniu po plecach" - stawia zarzut. Dodaje, że to wszystko nie nastraja optymistycznie, jeśli chodzi o pomyślne dla naszego kraju negocjacje dotyczące budżetu Unii na lata 2014-2020.

Zbigniewowi Kuźmiukowi odpowiada prosto z Brukseli Marek Siwiec. Europoseł SLD twierdzi, że informacje o marginalizowaniu Janusza Lewandowskiego to bzdura.

"Przed uchwaleniem obowiązującego obecnie budżetu (2007-2013) funkcjonował podobny zespół zadaniowy, a komisarz odpowiedzialny, Dalia Grybauskaite, też była młodszym pomocnikiem. I nikt wtedy nad jej losem nie załamywał rąk" - przypomina wiec i porównuje sytuację Lewandowskiego do byłej pani komisarz z Litwy.

Polityk lewicy wręcz przyklaskuje decyzji szefa Komisji Europejskiej. "Barroso wie, że jeśli budżet ma być uchwalony, to od samego początku na jego kształt muszą wpływać płatnicy netto. Taka jest właśnie istota jego decyzji" - ocenia Marek Siwiec.