Sugeruje on, że sprawa wypłynęła do mediów...z Kancelarii Prezydenta Komorowskiego.

"Te dokumenty mogą być tylko w Kancelarii Prezydenta i pewnie stamtąd pojawiły się w mediach" - mówi Hofman.

Reklama

"Lech Kaczyński był krystalicznie czysty jeśli chodzi o ułaskawienia, dlatego ta akcja Kancelarii Prezydenta mnie niepokoi" - dodaje poseł PiS. Adam Hofman nie wierzy, że "pan Dubieniecki czy ktoś inny mógłby pójść do Lecha Kaczyńskiego i zabiegać o coś takiego".

"Wyleciałby z kwitkiem od niego. Każdy kto znał Lecha Kaczyńskiego wie, że tak było" - dodał poseł PiS.

>>>"Niech ministrowie Kaczyńskiego nie rżną głupów"

Reklama

Sobotnia "Gazeta Wyborcza" napisała, że "9 czerwca 2009 roku prezydent ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Marcinem Dubienieckim". "8 maja zapadła decyzja, że wniosek będzie rozpatrywany w stosowanym rzadko trybie tzw. prezydenckim. (...) Z dokumentów, do których dotarła gazeta, wynika, że prokurator generalny, który opiniuje wniosek, był przeciwny zastosowaniu prawa łaski wobec Adama S." - podała gazeta.

"W aktach sądowych nie ma informacji, kto przygotował wniosek. Dubieniecki zaprzeczył, że stoi za nim jego kancelaria. Andrzej Duda nie pamięta sprawy ułaskawienia Adama S. Były podsekretarz stanu w kancelarii Lecha Kaczyńskiego nadzorował m.in. właśnie sprawy ułaskawień" - podała "Gazeta Wyborcza".

Wspólnik Dubienieckiego "przez blisko osiem lat oszukiwał urząd skarbowy i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. S. za podpisywanie się pod fikcyjnymi listami obecności wypłacał kilku niepełnosprawnym po 100-200 zł. W ten sposób poświadczał ich rzekomą pracę w jednej z jego firm w Kwidzynie. Wyłudził z PFRON ponad 120 tys. zł, a Skarb Państwa stracił co najmniej 30 tys. zł. W śledztwie i przed sądem interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina" - napisała "GW".