Marcin Dubieniecki przesłał oświadczenie, w którym ustosunkował się do ostatnich doniesień i komentarzy prasowych na swój temat. "Brutalność ataków prasowych i swoistego rodzaju „polowanie” na moją osobę doprowadziły do sytuacji, w której nie mogę pozostać obojętny na te wszystkie informacje" - czytamy w oświadczeniu.
"Odnosząc się do zarzutów kierowanych w sprawie ułaskawienia Adama S. stwierdzić należy, że wszelkie informacje dotyczące w tym zakresie mojej osoby są nieprawdziwe. Z całą stanowczością podkreślam, że nie byłem wspólnikiem Adama S. w zarzucanym mi okresie kiedy otrzymał on prawo łaski. W spółce, w której występowałem reprezentowałem interesy innej osoby na zasadzie zawartej umowy powierniczego nabycia udziałów" - twierdzi Dubieniecki.
W jego opinii publikacja tej sprawy "jest najczystszym przejawem walki na wyborcze „haki”, a pośrednio ma zmierzać do szkalowania osoby śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed zbliżającą się rocznicą katastrofy smoleńskiej"- stwierdził Dubieniecki.
"Sekwencja czasowa publikacji ma uderzyć bezpośrednio we mnie i podjąć próbę zdezawuowania mojej osoby w środowisku zawodowym i wobec moich Klientów, a pośrednio ma uderzać w Jarosława Kaczyńskiego, a więc przybiera wymiar najczystszej walki politycznej za pośrednictwem rodziny" - pisze Dubieniecki. Zaznacza jednocześnie, że nie przypomina sobie, by media koncentrowały się na czyimś powinowatym polityka tak, jak na jego osobie. "To jest dowód tego, że karnawał zbierania „haków” rozpoczął się." - twierdzi Dubieniecki.
Mąż Marty Kaczyńskiej zapowiada, że pozwie redakcje i dziennikarzy, a powyższe oświaczenie jest jedynym przejawem mojej obecnści medialnej. "Dalsza korespondencja będzie dopuszczalna w trybie przepisów kodeksu postępowania cywilnego i przepisów kodeksu postępowania karnego" -mówi Dubieniecki.