"Widać wyraźnie, że w tym łańcuchu żywnościowym rolnik jako ten pierwszy jest najbardziej pokrzywdzony, ma najmniejszą pozycję i siłę" - odpowiedział Sawicki na pytania dziennikarzy o dysproporcje pomiędzy cenami skupu produktów żywnościowych i handlem detalicznym.

Reklama

Jak przypomniał, premier Donald Tusk ponad rok temu powołał Międzyresortowy Zespół do spraw Zwiększenia Przejrzystości Rynku Artykułów Rolno-Spożywczych i Poprawy Funkcjonowania Łańcucha Żywnościowego, który wypracował kodeks dobrych praktyk handlowych.

"Wiem, że zespół pracuje nad pewnymi propozycjami ustawowych regulacji pomiędzy partnerami, ale to co jest w mojej ocenie najistotniejsze i o czym będę rozmawiał w najbliższym tygodniu z wiceministrem finansów Maciejem Grabowskim to kwestie relacji pomiędzy handlem wielkopowierzchniowym a dostawcami produktów żywnościowych" - dodał.

Sawicki podkreślił, że resort nie ma zamiaru ingerować w relacje między producentami żywności i handlem, w tym ustalane przez nich marże. Zamierza piętnować dodatkowe "pseudousługi" mające wpływ na ostateczną cenę towaru w sklepie, jak np. dodatkowe opłaty za miejsce na półce, czy reklamę.

"Jeśli tutaj następuje wykorzystywanie podmiotu dostarczającego produkty, to jest to duża nieuczciwość i zadanie dla UOKiK, który powinien bardzo zdecydowanie w te obszary wchodzić" - dodał szef resortu rolnictwa.

Według niego styczniowy kryzys na rynku wieprzowiny powoli zostaje zażegnany w wyniku m.in. wprowadzenia dopłat do przechowalnictwa prywatnego w trzodzie. "Mamy sytuację, w której za ubiegły tydzień średnia cena żywca wieprzowego przekroczyła 4,15 zł a więc w stosunku do 3,20 zł sprzed miesiąca jest to już znacząca poprawa" - zauważył Sawicki.

"Ja wiem, że rolnicy pewnie by oczekiwali 5-5,5 zł, ale tu także jest wytrzymałość rynku i konsumentów. Między konsumentami i rolnikami gdzieś ten złoty środek musi się znaleźć" - dodał.

Reklama

Minister pytany o sytuację na rynku cukru w Polsce ocenił, że mamy do czynienia z "niepotrzebnym podkręcaniem paniki". Jego zdaniem winę za niedobory cukru ponosi poprzedni rząd, który podczas negocjacji z Komisją Europejską w latach 2005-2006 nie zabezpieczył odpowiednio interesów Polski w tej sprawie.

"W ubiegłym roku wyprodukowano ponad 1,430 mln ton cukru, co przy miesięcznym zużyciu około 130 tysięcy ton stanowi niedobór w wysokości 100 - 150 tys. ton. Więc to nie jest aż tak dużo jakbyśmy sądzili" - wyjaśnił Sawicki.

"Reforma cukru, która dokonała się w roku 2005 i 2006, a nie będę przypominał, kto wtedy rządził, sprawiła, że w Polsce ograniczono limit o 360 tys. ton (..). Gdyby wtedy rozmowy i negocjacje prowadzono solidnie z pewnością te 150 - 200 tys. ton cukru w limicie dałoby się dla Polski uratować, więc bylibyśmy w podobnej sytuacji jak Francuzi i Niemcy, którzy dopilnowali, żeby ich limity pokrywały krajowe zużycie" - dodał.