"Kiedyś Donald Tusk był dziennikarzem i ja byłam dziennikarką i pierwsza moja refleksja jest taka, że to jest źle napisany tekst. To nudny tekst, który powinien być znacznie lepiej zredagowany. Gdyby to nie był tekst premiera, to nie sadzę, żeby gazeta to puściła, bo on jest słaby w sensie dziennikarskim.

Reklama

Premier nie może zamykać swojego myślenia o państwie wyłącznie do polityki rodzinnej i to w dodatku kierowanej głównie do tych rodzin, które dziś sobie z codziennym życiem słabiej radzą. Premier musi mieć znacznie śmielsze i odważniejsze marzenia. One muszą dotyczyć wszystkich tych dziedzin, którymi się rząd zajmuje: polityki zagranicznej, gospodarki, zdrowia i edukacji a nie tylko spraw związanych z bytem polskich rodzin.

W momencie kiedy premier chwali się osiągnięciami swojego rządu związanymi z polityką rodzinną, to ja w tym odnajduję elementy programu polityki rodzinnej, którą ja przygotowałam. Bardzo dobrze, że premier sięgnął po to, co było przygotowane wcześniej, ale ja nie widzę tam żadnej rewolucyjnej myśli, która by wybiegała poza to, co zostało przygotowane przeze mnie.

Ten tekst jest nieprzekonujący. Absolutnie nie uważam, że metoda małych kroków byłaby tą metodą najlepszą. Jesteśmy w ważnym momencie dla Polski, mamy przed sobą ważne 10 lat, które albo wykorzystamy, albo zaprzepaścimy. Tutaj są potrzebne lamparcie skoki a nie drobne małe kroczki".

Reklama