"PSL nie zamierza poprzeć wniosku o odwołanie pana ministra nie tylko, jako lojalny koalicjant, ale też po przeprowadzeniu rzetelnej analizy szans i zagrożeń wynikających z odwołania ministra" - podkreślił Żelichowski. "Wynik analizy jest taki, że szans nie ma żadnych, a zagrożenia są bardzo wielkie. Odwołanie spowodowałoby w przyszłości dla finansów i stabilności państwa więcej strat, jak zysków" - dodał.

Reklama

"Poza tym, jesteśmy na kilka miesięcy przed wyborami. Każda partia daje do rządu najlepszych ludzi, jakich sobie może wyobrazić. Pan minister jest wybitnym ministrem i każdy inny będzie gorszy. W związku z tym wymienianie lepszego na gorszego byłoby nie do zaakceptowania" - zaznaczył Żelichowski.

"Jeśli wóz jest w środku rzeki, rwącej rzeki, to w tym czasie nie wymienia się koni, bo to się źle może skończyć" - przypomniał ludowe powiedzenie szef klubu PSL.

"Gdybyśmy odwołali ministra, jak proponują wnioskodawcy, złotówka osłabiłaby się o kilka groszy - nie wiadomo o ile - co spowodowałoby wzrost długu publicznego o wiele miliardów złotych i uderzyło w najbardziej biedną cześć społeczeństwa. To jest droga donikąd" - podkreślił.

Reklama

"Minister finansów musi ograniczać apetyty wielu dziedzin, blokować realizację wielu potrzeb, które wydają się oczywiste. Taka jest jego rola" - mówił. Trudno odnieść się do części zarzutów, bo wzajemnie się wykluczają - ocenił. "Nie można oczekiwać od ministra finansów twardości w walce z deficytem i jednocześnie szczodrości w finansowaniu ważnych zadań. Nie można ministra krytykować za deficyt i jednocześnie za niedofinansowanie wielu dziedzin życia, wielu potrzeb" - podkreślał Żelichowski.