Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Świdnicy zdecydował, że trzeba powtórzyć wybory, bo w ich trakcie dochodziło do korupcji wyborczej.

O fotel prezydenta ubiega się czterech kandydatów, w tym dwóch niezależnych (obaj lekarze): Mirosław Lubiński, popierany przez SLD i Roman Szełemej, obecnie pełniący obowiązki prezydenta miasta, popierany przez PO. O urząd walczą też: architekt Patryk Wild ze Stowarzyszenia Obywatelski Dolny Śląsk, wspierany przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza oraz ekonomista, pracownik naukowy Kamil Zieliński, wystawiony przez PiS.

Reklama

Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad połowy ważnych głosów, II tura odbędzie się za dwa tygodnie. Wstępne wyniki niedzielnych wyborów szybko mają być znane.

Pytani przez PAP kandydaci przyznawali zgodnie, że obawiają się o frekwencję, gdyż wybory odbywają się w sierpniu, a to środek wakacji.

Wałbrzyszanie w rozmowie z PAP mówili, że są zmęczeni i "skołowani" kolejnymi "skandalami z działem polityków". Jedni chcieliby skończyć ze złą sławą, jaką - za sprawą korupcji wyborczej - cieszy się Wałbrzych, a inni nie wierzą, że kolejne wybory coś zmienią.

Ci pierwsi stworzyli "Kartę Wałbrzyską", czyli kartę etyczną w powtórzonych wyborach na prezydenta miasta, w której zwracają się do wałbrzyszan, kandydatów oraz ich komitetów wyborczych, mediów i "wszystkich, którym leży dobro Wałbrzycha na sercu", aby stosowali się do zapisanych tam zasad i reguł.

W karcie znalazło się 12 punktów m.in. o tym, że kupowanie i sprzedawanie głosów zasługuje na pogardę moralną i sankcje prawne, a stawianie interesów partii, grup i środowisk politycznych przez kandydatów ponad interesy, potrzeby mieszkańców jest nieetyczne, zaś inspirowanie mediów i opinii publicznej przeciw innym kandydatom jest zabronione.

Reklama

Do "Karty Wałbrzyskiej" rozdawanej mieszkańcom dołączano zieloną wstążeczkę, którą mogą przypiąć do ubrań idąc zagłosować. "To pewnego rodzaju manifestacja poglądów i publiczna deklaracja, jakim jesteś wyborcą i jakim hołdujesz zasadom" - powiedziała PAP jedna z młodych kobiet, rozdających ulotki na ulicach miasta. Zwolennicy karty liczą, że w niedzielę wiele osób będzie mieć zieloną wstążeczkę.W poprzednich wyborach samorządowych Lubiński wygrał I turę z Piotrem Kruczkowskim, ówczesnym kandydatem PO i prezydentem Wałbrzycha. Natomiast II turę przegrał nieznaczną liczbą głosów - ok. 320.

Wybory trzeba było powtórzyć, bo okazało się, że w ich trakcie dochodziło do korupcji wyborczej, czyli kupowania głosów za drobne kwoty, piwo czy worek ziemniaków.



Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Świdnicy po kilku sprzecznych ze sobą orzeczeniach uznał, że II tura ubiegłorocznych wyborów na prezydenta miasta jest nieważna i wygasił mandat Kruczkowskiego. Ten jednak złożył mandat, zanim orzeczenie sądu się uprawomocniło. 23 maja wałbrzyska Rada Miasta wygasiła mandat prezydenta Wałbrzycha.

Niezależnie od orzeczeń sądu, Prokuratura Okręgowa w Świdnicy prowadzi od grudnia 2010 r. śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory zarzuty kupowania głosów na rzecz PO postawiono 11 osobom. Prawdopodobnie akt oskarżenia w tej sprawie będzie gotowy we wrześniu.

W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. Stefanos E., który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Wcześniej E. zawiesił członkostwo w PO, gdy na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawieniu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w tym mieście.