W wypowiedzi dla Polskiego Radia Londyn (PRL24) minister, przebywający w Londynie w ramach inauguracji kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej za granicą, zauważył, że "PiS szczególnie sobie ceni opinię Stanów Zjednoczonych". "Nigdy nie jest przyjemnie, gdy o naszym ministrze spraw zagranicznych i wysokich rangą politykach takie rzeczy piszą dyplomaci z tak ważnego kraju jak Stany Zjednoczone" - zaznaczył.
"Wyobrażam sobie, że pani minister (Annie Fotydze - PAP) jest najbardziej przykro, bo szczególnie sobie ceni stanowisko Stanów Zjednoczonych" - dodał. "Przypominam, że pan Jarosław Kaczyński sądził, iż katastrofę smoleńską można wyjaśnić tylko we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, a pan minister Witold Waszczykowski uważa, że całe bezpieczeństwo Polski można oprzeć tylko na współpracy z USA" - kontynuował.
"Pani Fotyga z panem ministrem Macierewiczem podróżowali do Waszyngtonu i kolędowali u tamtejszych kongresmanów, zabiegając o rezolucję Kongresu USA ws. Smoleńska" - dodał. "Widać z tego, że największa partia opozycyjna szczególnie sobie ceni opinię Stanów Zjednoczonych. Taka opinia z czasów, gdy kierowali resortem spraw zagranicznych, musi być dla nich szczególnie druzgocąca" - podsumował.
Z ujawnionych przez Wikileaks depesz wynika, że amerykańscy dyplomaci oceniali polski MSZ za czasów Fotygi jako zdemoralizowany i osłabiony - napisała środowa "Gazeta Wyborcza". Oceniając kompetencje Fotygi i styl kierowania ministerstwem, w ujawnionych depeszach amerykańscy dyplomaci napisali m.in., że "ma ona kłopoty z wewnętrznym zarządzaniem personelem resortu, któremu, jak się wydaje - zresztą z wzajemnością - nie ufa".
Anna Fotyga oświadczyła, że ujawnione przez Wikileaks depesze ambasady USA Warszawie z czasów, gdy kierowała ona polskim MSZ, są manipulacją wyborczą.