Z rządu mają odejść na razie ministrowie Katarzyna Hall i Cezary Grabarczyk. Niewiadomą pozostaje los Grzegorza Schetyny, którego premier nazwał w czwartek "liderem wewnętrznej opozycji". Na czwartkowej konferencji prasowej Tusk poinformował, że wraz z prezesem PSL Waldemarem Pawlakiem mają jednoznaczną intencję tworzenia koalicji PO-PSL.

Reklama

Dodał, że na stanowisko marszałka Sejmu będzie zgłoszona kandydatura Ewy Kopacz. Premier nie zdradził, jakie stanowisko zajmie obecny marszałek Grzegorz Schetyna. Nie padła też deklaracja, że pierwszy zastępca Tuska wejdzie do rządu. Tusk mówił też m.in., że Schetyna "wielokrotnie aspirował do roli konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji".

Co stanie się ze Schetyną, nie wie nawet jego bliskie otoczenie w PO. "Premier wspominał coś o rządzie, ale to była bardzo ogólna wypowiedź" - zaznaczyły źródła PAP w zarządzie krajowym. Zarząd obradował w środę wieczorem.

Na czwartkowej konferencji prasowej, pierwszej po wygranych przez PO wyborach, Tusk podkreślał, że strzec Polski przed kryzysem musi ekipa, gdzie "nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy służą jednemu celowi". "Interesowi Polski muszą być podporządkowane ambicje wszystkich bez wyjątku" - mówił premier. Jak dodał, "w najbliższym czasie instytucje nie mogą ze sobą konkurować". "To jest dla mnie sytuacja bezsporna" - oświadczył.

Reklama

Źródła PAP podkreślają, że w podobnym tonie Tusk wypowiadał się w środę podczas wieczornego posiedzenia zarządu. "Na początku był toast za zwycięstwo, a na koniec mniej więcej takie, znaczące słowa premiera: +Spółdzielnia+ (Cezarego Grabarczyka - PAP) wyrywała się do klaki, ale atmosfera stężała, chyba dlatego zarząd skończył się tak szybko, chociaż miał trwać do nocy" - poinformowały źródła PAP.

Rozmówcy z zarządu PO zaprzeczyli, pytani, czy ktoś polemizował z Tuskiem na temat zmiany na stanowisku marszałka Sejmu. "Nie było sensu, polemika nic by nie dała, skończyłoby się co najwyżej na młócce słownej. Premier był bardzo zdeterminowany" - ocenił prominentny polityk PO.

Według rozmówców PAP, premier jednoznacznie przesądził na posiedzeniu zarządu, że Grabarczyk nie będzie ministrem w kolejnej kadencji. Nie powiedział jednak, kto go zastąpi, podobnie jak nie wymienił nazwiska następcy Kopacz. Wcześniej w wywiadzie dla "Polityki" Tusk zapowiedział, że stanowisko straci minister edukacji Katarzyna Hall.

Reklama

Media spekulują, że ministrem zdrowia mógłby zostać Bartosz Arłukowicz lub Jerzy Miller (źródła PAP informują, że Miller mógłby pokierować NFZ). Z kolei stanowisko Grabarczyka może zająć Janusz Piechociński z PSL, ale politycy PO nie wykluczają również, że premier przydzieli je właśnie Schetynie.

Nieoficjalnie politycy PO informowali, że do końca roku zostaną dotychczasowi wiceministrowie, których dopiero po nowym roku zastąpią - przy okazji głębszej rekonstrukcji - osoby wskazane przez Tuska. W czwartek premier zapowiedział, że o wszelkich decyzjach personalnych poinformuje najpierw prezydenta Bronisława Komorowskiego. W PO, zgodnie z wewnętrznymi regulacjami, koalicję z PSL zatwierdzi Rada Krajowa. Z kolei w partii Waldemara Pawlaka zrobi to najpierw Naczelny Komitet Wykonawczy, a potem Rada Naczelna PSL - mają się zebrać w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Według prezesa PSL Waldemara Pawlaka sprawa, kto ostatecznie będzie kandydatem Platformy na marszałka Sejmu nie jest jeszcze całkowicie przesądzona. "Na posiedzeniu Sejmu, prawdopodobnie 8 listopada będziemy tę sprawę rozstrzygać i przed tym terminem pojawią się już takie ostateczne propozycje kandydatur" - ocenił w czwartek szef ludowców.