Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej reprezentowali m.in. Piotr Ikonowicz i Agata Nosal.

"Za chwilę pozbędę się 480 tys. zł, czyli wszystkich pensji, które będą mi się należały przez cztery lata kadencji tego Sejmu. Postanowiłem te pieniądze przekazać na rzecz Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej w wysokości 40 tych pensji - czyli 10 pensji rocznie. I pozostałe 8 - na rzecz Fundacji Braci Mniejszych" - powiedział Palikot na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.

Reklama

Jak wyjaśnił, postanowił to zrobić po poniedziałkowej wizycie w Domu Pomocy Społecznej "Słoneczny" w Warszawie, która - jak mówił - "zszokowała go". "W stolicy naszego kraju w Warszawie człowiek jest odpadem, śmieciem, jest traktowany jak zero" - mówił Palikot.

"Pozbawiany pieniędzy bardzo skromnych, jakichkolwiek praw, zastraszany, szantażowany odebraniem dzieci, rozbiciem rodziny, upokarzany i upadlany jak w obozach w czasie II wojny światowej. Brakuje tylko egzekucji. Albo można powiedzieć, że ta egzekucja jest i ona polega na tym, że tych ludzi tak długo się przechowuje, by wyrzuceni z tych ośrodków nie byli sobie w stanie na pewno dać rady" - mówił.

W poniedziałek podczas konferencji zorganizowanej przed Domem Pomocy Społecznej "Słoneczny" Palikot i Ikonowicz mówili o bardzo trudnych warunkach panujących w tym i innych tego typu ośrodkach. Elżbieta Tarkowska, szefowa Fundacji Tarkowskich Herbu Klamry prowadzącej dom "Słoneczny" powiedziała w poniedziałek PAP, że przez dwa lata bez żadnej dotacji ze strony miasta utrzymywała ośrodek. Przyznała, że z powodu braku środków doszło do zadłużenia - nieopłacania czynszu i rachunków za energię. Zaznaczyła, że ma prawo, zgodnie z przepisami, pobierać od pensjonariuszy część ich świadczeń, bo dostają je oni na utrzymanie. Przyznała, że warunki lokalowe w jej ośrodku nie są może najlepsze, ale - jak tłumaczyła - "schronisko to nie hotel".

We wtorek Palikot zapowiedział, że tego dnia na posiedzeniu sejmowego klubu Ruchu wezwie posłów tego ugrupowania, by przynajmniej jedną pensję rocznie przeznaczali na pomoc społeczną. "Ale chciałbym też wezwać wszystkich pozostałych posłów, spoza Ruchu Palikota, posłów SLD, PO, PiS i PSL, żeby przeznaczali raz w roku jedną swoją pensję - te 10 tys. zł niecałe - na jakąś formę pomocy społecznej" - powiedział.

"Uważam, że to dla każdego, kto chce mieć honor i dumę z reprezentowania ludzi, powinno być rzeczą podstawową" - stwierdził.

Reklama

Wynagrodzenie posła składa się z uposażenia, które wynosi 9892 zł oraz diety poselskiej - w wysokości 2473 zł.

Na stronie internetowej Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej czytamy m.in., że jej celem jest "walka z wykluczeniem społecznym, nierównością, bezdomnością, ubóstwem, bezrobociem i ekonomicznym wyzyskiem pracowników, przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu między innymi poprzez wspieranie grup szczególnego ryzyka".



Reprezentująca Kancelarię Agata Nosal dziękowała Palikotowi i jego partii za pomoc finansową. "Ale nie tylko za to. Również za to, że dzięki różnym konferencjom prasowym, które już pan Janusz Palikot zorganizował, ludzie, którzy dotychczas w Polsce byli niewidzialni, stają się jakby widzialni" - dodała. Jak oceniła, zaczyna się mówić o tym, że "nie ma w Polsce polityki społecznej i że coś się powinno w tej sprawie zrobić".

Ikonowicz mówił zaś: "Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa nie jest może w nędzy, ale żyje w biedzie. (...) Jesteśmy zapracowanym biednym społeczeństwem, któremu się wmawia, że jest zamożne. (...) Z tym kłamstwem trzeba wygrać".

Na konferencji Palikot powtórzył, że jego ugrupowanie przygotuje zmianę ustawy o pomocy społecznej; ma być gotowa do grudnia tego roku. Jak powiedział, liderką, "twarzą" polityki społecznej Ruchu Palikota będzie poseł-elekt Zofia Popiołek.

Politycy Ruchu pytani byli także, kiedy do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny trafi zapowiadane przez partię pismo ws. usunięcia krzyża z sali plenarnej. Rzecznik klubu Ruchu Andrzej Rozenek powiedział, że musi ono zostać podpisane przez posłów ugrupowania. Palikot powiedział, że posłowie podpiszą go na wtorkowym posiedzeniu klubu i wówczas trafi do marszałka.

Palikot pytany był także o ewentualnych szefów sejmowych komisji z Ruchu Palikota. "Nikt z nami nie rozmawia, (...) dzielą się SLD z PSL, z PiS, z PO stołkami, stanowiskami, gabinetami, futrami, nam się nie daje pomieszczeń w biurze do pracy, nie dają pokoi dla naszych parlamentarzystów, lokuje się po dwie osoby do jednego pokoju, mamy najgorszy przelicznik powierzchni w Sejmie na jednego posła. Jesteśmy trzecią siłą, a tak jakbyśmy byli dziesiątą siłą w parlamencie" - mówił.

Jak powiedział, żaden klub nie chce rozmawiać z Ruchem na temat tego "w jakiej komisji, co i jak". "Robimy swoje, wcześniej czy później Ruch zmiecie tę hałastrę" - stwierdził Palikot.