Jarosław Kaczyński jest dla mnie Hannibalem polskiej polityki, który jest w stanie pożreć politycznie nawet własnego brata, żeby zbudować sobie jakieś kolejne przyczółki władzy politycznej - mówił w rozmowie z Moniką Olejnik Janusz Palikot.

Reklama

10 kwietnia było widać człowieka martwego, owładniętego megalomanią dotyczącą swojej własnej roli i roli jego brata, która jest bez związku ani z tym, co odczuwa zdecydowana większość Polaków, ani z dokonaniami politycznymi Lecha Kaczyńskiego. To wszystko byłoby tragikomiczne, gdyby nie dotyczyło katastrofy - dodaje lider Ruchu Palikota.

Jego zdaniem obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej to porażka PiS.

Kaczyński został pozbawiony kontekstu, on bardzo liczył na to, że Tusk czy ktokolwiek inny mocny zrobi kontrapunkt dla niego, a okazało się, że on jest sam ze swoim szaleństwem, ewentualnie z Macierewiczem i jemu podobnymi ludźmi - stwierdził Palikot.

Dla lidera Ruchu kolejnymi ofiarami katastrofy są wszyscy ci, którzy 10 kwietnia pojawili się na wiecu zorganizowanym na Krakowskim Przedmieściu.

Ci, którzy byli w tym pochodzie 10 kwietnia to kolejne ofiary smoleńskie, kolejne ofiary herezji smoleńskiej w Kościele, ludzie, których charakteryzuje nienawiść, niechęć, brak tolerancji, insynuacje, które dla nich są związane z Kościołem, z religijnością, z pobożnością, z symboliką narodową. (...) 10. kwietnia wygrała cała <normalna”> Polska, bo na Krakowskim Przedmieściu było widać szaleństwo - ocenił Palikot.