Jacek Kurski wytknął Jarosławowi Kaczyńskiemu cały szereg błędów. Według europosła, szef PiSzrobił krzywdę demonstracji.

Reklama

To była największa demonstracja katolicka od października 1996 roku, gdy Polacy wyszli w obronie życia. Ci ludzie wyszli, by bronić pluralizmu mediów, demokracji. Przyjeżdża Jarosław Kaczyński, wygłasza przekaz do Ziobry. Zawija się w limuzyny z gorylami, odjeżdża i nie interesuje go, co Ziobro powie - stwierdził Jacek Kurski.

Według europosła, polityczne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego sprawiło, że bez echa przeszedł również list Episkopatu Polski w obronie Telewizji Trwam.

Kurski wyjaśniał tę sytuację rosnącym poparciem dla Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Jego zdaniem, prezes PiS obawia się konkurencji na prawicy. Odrywamy się od pasa startowego, nabieramy prędkości przelotowej. Myśleli, że po nas zostaną bąbelki za burtą, a tu się główki wynurzają. 1700 osób było na kongresie Solidarnej Polski - stwierdził, przywołując wyniki sondaży, wedle których ugrupowanie byłego ministra sprawiedliwości ma od 3 do 10 procent poparcia.

Europoseł wyliczał też całą listę różnic między SP a PiS: Jesteśmy przeciw pakietowi klimatycznemu, przeciwko traktatowi lizbońskiemu, który zafundował nam Jarosław Kaczyński, przeciw reaktorom atomowym, za którymi opowiada się PiS. Poważnie traktujmy hasło solidarnego państwa. Mówimy o Smoleńsku nie w sposób, który spycha prawicę do getta. Mówienie, że Smoleńsk prowadzi do wojny z Rosją, to język, o jakim marzy Platforma Obywatelska. Odbiera to prawicy szansę na zwycięstwo.

Jacek Kurski stwierdził też, że istnienie Solidarnej Polski jest w interesie Prawa i Sprawiedliwości. Jest to bowiem dla PiS najlepszy z możliwych koalicjantów.

W czasie sobotniej manifestacji w obronie Telewizji Trwam Jarosław Kaczyński zwrócił się do Zbigniewa Ziobry: Zwracam się do wszystkich. Zwracam się do ciebie, Zbyszku: zapomnijmy. Zapomnijmy o tym, co było złe. Idźmy razem.