Podgrzanie tego tematu w czasie wizyty republikańskiego kandydata na prezydenta USA jest bowiem w interesie jego samego oraz Polski. Taka symbioza interesów zdarza się rzadko, więc grzechem byłoby z tego nie skorzystać -pisze Marek Migalski na swoim blogu.
Mitt Romney spotyka się z prezydentem, premierem oraz ministrem spraw zagranicznych oraz z Lechem Wałęsą. Migalski pisze, że o ile tych pierwszych trzech obowiązują rygory protokołu dyplomatycznego, o tyle Wałęsa może pozwolić sobie na większą swobodę zachowań.
Jest w Stanach Zjednoczonych bardzo szanowany i jego głos ma tam swoją wagę. Dlatego wzywam Lecha Wałęsę do tego, by doprowadził do sytuacji, że jego spotkanie z republikańskim kandydatem na prezydenta USA odbyło się w Oświęcimiu, a właściwie w Auschwitz. I by doprowadzić tam do wyrazistej deklaracji ze strony Romney’a na temat tzw. "polskich obozów śmierci" -apeluje europoseł PJN.
Jego zdaniem byłoby dobrze, by w obecności laureata pokojowej Nagrody Nobla, amerykański polityk potępił używanie tego haniebnego terminu.
Migalski przypomina słynną wpadkę Baracka Obamy z "polskimi obozami zagłady". Mówi też o sukcesie, jakim było wymuszenie na USA przeprosin.
- Dziś czas na Lecha Wałęsę, który od 1990 roku bardziej dbał o siebie, niż o Polskę. Ale zacząć musimy już za parę dni. W Auschwitz – Birkenau: niemieckim, nazistowskim obozie zagłady na terenie okupowanej Polski - pisze Migalski.