Ryszard Czarnecki twierdzi, że dostał stenogram wystąpienia Beaty Janczewskiej, wiceminister środowiska. Podczas spotkania w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji ujawniła ona stanowisko rządu podczas rozmów o ochronie patentowej między Polską a Brukselą. Europoseł PiS jest przerażony stwierdzeniami urzędniczki Tuska. Kochamy małych i średnich, ale muszą się powyżerać. (...), bo innowacyjność nie ma sensu jak jest tylko nadwiślańskim krajem - miała, jak pisze polityk opozycji na blogu, powiedzieć Janczewska.
Jego zdaniem całość tekstu jest kuriozalna, a podczas wystąpienia wiceminister zamiast Polska trzy razy mówiła "nadwiślański kraj", co Czarneckiemu kojarzy się z carską nazwą naszego państwa. Czytałem przemówienie pani wiceminister i przecierałem oczy. To kuriozalny tekst. Nie dość, że o Polsce mówi trzykrotnie per: "nadwiślański kraj", co każdemu znającemu cokolwiek historię kojarzy się z rosyjskim, jeszcze z czasów caratu, oficjalnym określeniem: "Prywisljanski Kraj" - pisze Czarnecki.
Eurodeputowany oburza się też na podejście rządu do rozmów i znów cytuje wiceminister: nie udało się, ale to też dlatego, że nie jesteśmy najsilniejszym krajem. (...) Znaczy jest pułap polskich marzeń. Wcześniej, jak informuje Czarnecki, miała ona powiedzieć: no to nigdy nie będzie tak, że będzie po polsku. Nigdy nie będzie tak, że wszystkie nasze polskie pomysły będą pomysłami nagle europejskimi.
Czarnecki uważa, że to kolejny dowód na to, że ekipa Tuska przegrywa ważne sprawy międzynarodowe. Wystąpienie Janczewskiej jest dla niego dowodem, jak wygląda nieoficjalne uzasadnienie porażek. Teraz, od kuchni poznaliśmy sposób w jaki najwyżsi urzędnicy koalicyjni uzasadniają te negocjacyjne klęski i ten cholerny minimalizm - podsumowuje europoseł.