Jarosław Kaczyński uznał odwołanie ministra skarbu za sukces jego partii. Na następnym posiedzeniu Sejm miał rozpatrzyć wniosek PiS o wotum nieufności wobec Mikołaja Budzanowskiego. Prezes PiS uznał dymisję za dobrą wiadomość, bo w końcu jakieś względy merytoryczne zaczynają się liczyć. Wyraził nadzieję, że tak będzie dalej i przynajmniej "tacy już bardzo źli ministrowie" będą odchodzić.

Reklama

W ocenie innego posła Prawa i Sprawiedliwości - Dawida Jackiewicza, odwołany minister szkodził interesom gospodarczym naszego kraju. Polityk dodał, że jest przekonany, że odwołanie Budzanowskiego oznacza odwołanie prezes PGNiGu - Grażyny Piotrowskiej-Oliwy. Partyjny kolega Jackiewicza i były minister skarbu Wojciech Jasiński stwierdził natomiast, że "potrzebna jest głęboka reorganizacja".

Zaskoczony decyzją premiera jest także szef klubu PSL Jan Bury. Przyznał, że jakichkolwiek zmian w rządzie spodziewał się raczej latem. Bury dodał jednocześnie, Włodzimierz Karpiński to właściwa osoba na stanowisko ministra skarbu. Premier powołał po pierwsze wiceministra, po drugie posła wielu kadencji, a po trzecie człowieka, który ma świetne doświadczenie w gospodarce, bo był kiedyś członkiem zarządu zakładów azotowych "Puławy" - stwierdził.

Również Janusz Palikot nie spodziewał się dymisji Mikołaja Budzanowskiego. Szef Ruchu Palikota wątpi, by w przyszłości Donald Tusk mógł uniknąć podobnych kłopotów do tych z memorandum. Jego zdaniem, dymisja nie usunie problemów. Jak ktoś nie ma ambicji rządzenia i cała praca rządu nie jest nastawiona na rozwiązywanie realnych problemów, to takie bałagany będą powstawały - stwierdził polityk. Według Janusza Palikota, to że premier zapowiedział iż oczekuje od nowego ministra decyzji personalnych w PGNIG świadczy o tym, że sprawa ma drugie dno.

Szef klubu PO Rafał Grupiński uważa natomiast, że taka decyzja Donalda Tuska nie powinna być zaskoczeniem. Polityk stwierdził, że po takim zamieszaniu konsekwencje muszą być wyciągnięte. Rafał Grupiński wyraził również nadzieję, że tego typu sytuacja jak ta z memorandum juz nigdy więcej się nie powtórzy.

Po takim skandalu premier nie miał wyjścia. Tak decyzję szefa rządu o dymisji Mikołaja Budzanowskiego komentuje z kolei Leszek Miller. Szef SLD wskazuje, że Mikołaj Budzanowski podjął wiele błędnych decyzji. Nie chodzi nawet o memorandum, ale także LOT i liczne, skandaliczne prywatyzacje - tłumaczył Miller.

Zmiany w ministerstwie skarbu są następstwem zamieszania wokół memorandum gazowego dotyczącego budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego. Dokument podpisali na początku kwietnia w Petersburgu szef koncernu Gazprom Aleksiej Miller i prezes spółki EuRoPol Gaz Mirosław Dobrut. Dzień później tą informacją został zaskoczony przez dziennikarzy premier. W dniu podpisania memorandum w Petersburgu przebywał wicepremier Janusz Piechociński. Minister gospodarki tłumaczył, że szef EuRoPol Gazu mówił mu o rozmowach z PGNiG, jednak nie wspominał o memorandum.