Za tym przemawia kilka argumentów. Po pierwsze, na jesień ostro szykują się związkowcy. Po drugie, ministrowie szykują cięcia w budżetach. Po trzecie, na początku roku rządowi zawsze dodatkowo spada w sondażach i lepiej taki ruch wykonać już po tym spadku. Wreszcie, przed samą kampanią łatwiejsze byłyby ruchy kadrowe z udziałem europosłów czy ministrów, którzy będą kandydować do PE - tłumaczy tygodnikowi "Wprost" jeden z działaczy PO.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że jesienią premier przeprowadzi wielką czystkę w rządzie. Tymczasem Donald Tusk zmienia plany. Chce odświeżyć rząd wiosną, tuż przed wyborami do europarlamentu.
Reklama
Reklama
Reklama