W sprawie Ukrainy trudno dziś o wielki optymizm. Optymistami byliśmy przedwczoraj - stwierdził Nałęcz w radiu RMF FM.
Na Ukrainie leje się krew. Bitwa na Majdanie. RELACJA W DZIENNIK.PL
Prezydent Janukowycz nie chciał rozmawiać z Prezydent Komorowski. Doradca prezydenta wytłumaczył, jak wygląda taka odmowa na poziomie prezydenckim. - Zawsze druga strona stosuje jakąś wersję do przyjęcia dyplomatyczno-ludzkiego - powiedział Nałęcz. - Domyślam się, że nawet na tym poziomie prezydenckim wymówki niepodjęcia rozmowy są takie, jak na naszym poziomie. Natomiast prezydent dzwoni, żeby przestrzec przed eskalacją, przed konsekwencjami tej eskalacji. Dzwoni zresztą nie tylko do Kijowa, ale też do innych prezydentów, bo tu jest niezwykle ważne stanowisko Europy - żeby było zdecydowane, ale równocześnie, żeby nie przekreślało szansy takich właśnie nacisków na Janukowycza, o których mówimy - mówił.
Nałęcz uważa, że na Ukrainie trzeba hamować radykałów po obydwu stronach.
- Nie ma słów usprawiedliwienia. Leje się krew. W takich sytuacjach władza jest o wiele bardziej odpowiedzialna niż druga strona.
Chociaż nie ma co idealizować drugiej strony. Absolutnie, w najmniejszym stopniu nie chce usprawiedliwiać tym co powiem zachowań tej strony prezydencko-rządowej. Ale giną tam też milicjanci i zdaje się prawdziwa jest informacja, że giną od kul. Trzeba hamować radykałów po obu stronach. Dopóki jest szansa, chociaż ona jest teraz niestety coraz mniejsza, to z tej szansy nie można rezygnować - powiedział Nałęcz.