Europoseł w rozmowie z tygodnikiem spowiada się z tego, co wydarzyło się na lotnisku we Frankfurcie. Według niemieckiego "Bilda" będący pod wpływem alkoholu Protasiewicz krzyczał "Heil Hitler" i pytał celnika, czy kiedykolwiek był w Auschwitz. Polityk został zatrzymany przez niemieckie służby. Po tym, jak wybuchła afera Jacek Protasiewicz złożył na ręce Donalda Tuska rezygnację z przewodniczenia klubowi PO-PSL w Parlamencie Europejskim. Ustąpił również z funkcji szefa kampanii PO w nadchodzących eurowyborach.

Reklama

Dziś Jacek Protasiewicz twierdzi, że mu wstyd i to nawet bardzo, bo dał się sprowokować i wciągnąć w pyskówkę.

Jak to się stało, że wiceprzewodniczący europarlamentu zaliczył taką wpadkę?

Polska dusza, zwłaszcza ta kresowa. W "Panu Tadeuszu" nawet stateczny Sędzia w pewnym momencie widzi siebie "z synowcem na czele". Nie myśli, czy to ma sens, tylko daje się ponieść emocjom, bo „jakoś to będzie”. Sędzia, a co dopiero jakieś hreczkosieje, do których mi genetycznie bliżej niż do Sędziego - tłumaczy Protasiewicz.

Reklama

Polityk nie zaprzecza, że swoją rolę odegrał też alkohol. Jak mówi, było o dwie buteleczki za dużo.

Ale gdybym usłyszał "raus!" i bez nich, też bym pewnie nie wytrzymał - mówi europoseł.

Proszę nie polegać na artykule w megatabloidzie, jakim jest "Bild", lecz na przykład przeczytać wywiad rzecznika prasowego policji we Frankfurcie dla "Rzeczpospolitej" udzielony już w piątek. Powiedział on: "Policjanci stwierdzili, że mógł wcześniej pić napoje alkoholowe, ale z pewnością nie był pijany do tego stopnia, by nie panować nad swoim zachowaniem". A czyją wersję powielają polskie media? Bulwarówki, a nie policji - dodaje polityk.

Reklama

Protasiewicz twierdzi, że już nieco ochłonął i przy okazji wyjaśnia, w jaki sposób doszło do bardzo emocjonalnej konferencji prasowej, na której próbował przedstawić szczegóły incydentu we Frankfurcie. Europoseł ma pretensje...

Nic nie usprawiedliwia braku profesjonalizmu polskiego działu prasowego w Parlamencie Europejskim, który fatalnie ją przygotował od strony technicznej i nawet nie poinformował mnie, że będzie transmisja na żywo. Jednak ich brak profesjonalizmu nie usprawiedliwia mnie - mówi Protasiewicz.

Kilka dni temu media obiegła informacja, że Protasiewicz podrywał kiedyś żonę swego największego rywala Grzegorza Schetyny...

Nie podrywałem i nigdy o tym nie mówiłem. Natomiast opowiadając kiedyś koleżankom i kolegom klubowym historię mojej znajomości ze Schetynami wspomniałem, że się podkochiwałem - platonicznie! - w Kalinie, bo to była i jest piękna i mądra kobieta. Ale to było ze 25 lat temu, w studenckich czasach, kiedy blisko współpracowaliśmy z Grzegorzem - wyjaśnia europoseł.

Protasiewicz mówi, że nie zamierza rezygnować z funkcji szefa dolnośląskich struktur PO.

Nie widzę takiej potrzeby. Dałem plamę jako europoseł i dlatego zawieszam tę cześć mojej działalności. W regionie natomiast będę się starał o odzyskanie zaufania wyborców i sympatyków PO - zadeklarował polityk.