Swobodny i wyluzowany prezydent Bronisław Komorowski pozował do zdjęć z bywalcami kawiarni, popijając caipirinhię z podwójną cachacą. Z Belwederu, gdzie Komorowski mieszka, na plac Trzech Krzyży idzie się zaledwie kilkanaście minut.
Prezydent, jego żona i dzieci spotkali się ze swoimi przyjaciółmi z drukarskiego podziemia z czasów „Solidarności” i ich dziećmi. Umówili się przed odsłoniętym kilka dni temu pomnikiem Wolnego Słowa przy ul. Mysiej, a następnie poszli wnieść toast za wolną Polskę - powiedziała "Faktowi" Joanna Trzaska z Kancelarii Prezydenta.
Po miłym wieczorze prezydent wraz gośćmi wrócił do Belwederu, nie limuzyną, a autobusem linii 116 - podaje tabloid i publikuje na dowód zdjęcia prezydenta w autobusie.