Kiedy byłam marszałkiem Sejmu zwiększyłam kontrolę nad wyjazdami zagranicznymi posłów - mówi obecna premier Ewa Kopacz. To odpowiedź na zarzuty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który oświadczył, że to ona ponosi odpowiedzialność za nieprawidłowości w turystyce sejmowej, gdyż jeszcze niedawno była marszałkiem izby. Jarosław Kaczyński powiedział, że jeśli wyniki zarządzonego przez obecnego marszałka Radosława Sikorskiego audytu delegacji posłów będą bardzo niedobre, to premier powinna się podać do dymisji i zrezygnować z mandatu.

Reklama

Ewa Kopacz przypomniała na konferencji prasowej w Bydgoszczy, że po to, by ukrócić " turystykę poselską" wprowadziła konieczność opiniowania przez Biuro spraw międzynarodowych Kancelarii Sejmu każdej delegacji. To było przede wszystkim składanie wniosków o wyjazdy w terminie nie późniejszym niż 14 dni, a poza tym każdy taki wniosek, który trafiał na biurko Marszałka Sejmu wcześniej opiniowany był przez Biuro spraw międzynarodowych, który rekomendował, bądź też nie rekomendował - tłumaczyła premier.

Dodała, że brak rekomendacji wynikał właśnie z tego, że posłowie nierzetelnie sprawozdawali swoje poprzednie wyjazdy lub ich nie rozliczali.
Obecny marszałek Sejmu Radosław Sikorski proponuje, by powołać komisję do spraw zagranicznych wyjazdów posłów. Z kolei PiS zakazuje swoim posłom podróży służbowych prywatnymi środkami transportu. Praktyką mają stać się połączenia lotnicze, chyba że politykom podróż samolotem uniemożliwi stan zdrowia.

ZOBACZ TAKŻE: Kontratak PiS. Oskarżają polityka PO o bilokację. Będzie proces?>>>