Po pierwsze, to nie media ujawniły tylko w mediach zostały ujawnione - zostały rozesłane do wielu redakcji jednocześnie w akcji jak rozumiem przedwyborczej. Cała ta sytuacja jest mocno niezręczna. Oczywiście już dzisiaj to powtarzałem wielokrotnie - mówił w rozmowie z RMF FM lider KOD, Mateusz Kijowski. Zapewnia też, że cała sytuacja nie zaszkodziła organizacji. Myślę, że KOD jest skupiony wobec ważnych idei i tego typu sprawa nie powinna KOD-owi specjalnie zaszkodzić - tłumaczy.
Zapewnia też, że cała sytuacja zostanie w całości wyjaśniona. Nie ma tutaj żadnego nadużycia ani żadnej jakby sensacji - mówi. Zapewniał, że nigdy nie ukrywał całego procederu. Większość faktur nie była nigdzie publikowana - nie było informacji o tym, nie wiem, kto stawia sceny, kto organizuje nagłośnienie, kto drukuje plakaty... - wyjaśniał.
Opowiadał też, jak wyglądała cała sytuacja. To się skończyło kilka miesięcy temu, trwało przez pół roku, więc i tak z tego co pamiętam było chyba 6 faktur ostatnio, więc to są te pieniądze. Ja prowadziłem firmę, to są kwoty brutto, od których został odprowadzony podatek VAT, podatek od dochodów, ZUS, były ponoszone różnego rodzaju koszty na bieżąco, więc to nie są pieniądze przekazywane dla mnie - wyjaśniał. Zapytany, czy miał świadomość, że pana firma dostaje pieniądze od KOD-u, a mimo to mówił pan, że nie zarabia pan w KOD-zie, odparł, że spółka realizowała pewne usługi i za te usługi wystawiała faktury. Ja zarabiałem, byłem na umowie o pracę w tejże spółce.
Gdy dziennikarz RMF zapytał go, czy ma świadomość, że bez znajomości ujawnionych dzisiaj faktów ktoś, kto usłyszał pana odpowiedź czy ją przeczytał - "nie zarabiam w KOD-zie" - mógł rozumieć, że nie trafiają do pana żadne pieniądze z KOD-u, Kijowski stwierdził, że no być może mógł tak rozumieć. Mi się wydaje, że to była dosyć czytelna odpowiedź i zgodna ze stanem faktycznym.
Twierdzi też, że wszyscy członkowie zarządu wiedzieli o tym, że jego firma prowadzi usługi informatyczne dla KOD. Decyzja była podejmowana przez członków zarządu we współpracy z komitetem społecznym, bo tak to wtedy wyglądało, takie były procedury - wyjaśnił. Ja na pewno co najmniej z dwiema osobami z zarządu osobiście rozmawiałem na ten temat - dodał.
Procedury były wykonywane. Ja nie przelewałem sobie nigdy pieniędzy sam, nie składałem sobie żadnych zleceń osobiście i nie podejmowałem tych decyzji osobiście. Zresztą w czasie ich podejmowania wstrzymywałem się od głosu, nie głosowałem w tej sprawie. Gdyby nie było takiej decyzji, to by nie doszło do wystawienia faktur, zaakceptowania ich i wypłacenia tych kwot - podsumował.