- Można spojrzeć na to tak, że mieliśmy do czynienia z sytuacją niespodziewaną, nietypową - mówił. - Na tym polega idea zgromadzeń spontanicznych, że ludzie gromadzą się w danym momencie, podejmują określone działania i czasami te działania przeradzają się w formy, które nie tylko są staniem i krzyczeniem, ale też podejmowane są tego typu metody, jak blokady - powiedział Bodnar w piątek w Radiu ZET.
Zaznaczył, że o naruszeniu prawa można by mówić w przypadku, gdyby zablokowana została np. karetka pogotowia i w efekcie "nastąpiłaby jakaś krzywda". - W takiej sytuacji (jak przed Sejmem 16 grudnia - PAP) jest to środek radykalny, mocny, ale środek politycznej ekspresji - ocenił Bodnar.
Rzecznik praw obywatelskich uznał także, że "nie ma podstawy prawnej" do publikowania przez policję zdjęć demonstrujących przed Sejmem 16 grudnia ub. roku. - Wczoraj wystosowaliśmy pismo z biura RPO do komendanta stołecznego policji, pytając o podstawę prawną - przypomniał.
Przyznał, że sprawa nie jest dokładnie uregulowania prawnie, ale "szczególnie od policji powinniśmy wymagać, że będzie działać zgodnie z zasadą legalizmu". - Uważam, że nie jest to działanie potrzebne i zgodne ze standardami - dodał, komentując opublikowanie zdjęć.
Chodzi o wydarzenia z nocy z 16 na 17 grudnia sprzed Sejmu, kiedy m.in. blokowano wyjazd posłów i przedstawicieli rządu. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak poinformował w środę, że policja zidentyfikowała 80 protestujących osób. Jak dodał, oczekuje, że osoby te zgłoszą się na policję lub że publikacja pomoże ustalić ich tożsamość, tak by mogły odpowiedzieć za łamanie prawa.
Na stronie internetowej stołecznej policji opublikowano wizerunki 21 osób biorących udział zdarzeniach przed Sejmem. Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że publikacje zleciła warszawska prokuratura okręgowa, prowadząca śledztwo w tej sprawie.
Postępowanie dotyczy m.in. blokowania wyjazdu posłów i przedstawicieli rządu przez manifestujących przed budynkiem; w jego ramach analizowane mają być też inne wątki - m.in. informacje o poturbowaniu posłanek opozycji przez Straż Marszałkowską. Śledztwo wszczęto na podstawie dwóch artykułów Kodeksu karnego - 191 i 224, które przewidują do 3 lat więzienia dla tego, "kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania" oraz dla tego, kto "przemocą lub groźbą bezprawną" wywiera wpływ na czynności urzędowe organu państwowego.