Musi być wniosek (o odwołanie marszałka) przedstawiony Sejmowi. A więc będziemy mieli debatę nad odwołaniem marszałka Sejmu - powiedział Kuchciński w poniedziałek Polskim Radiu 24. Jak dodał, "można dyskutować z uzasadnieniem" wniosku, które z jego punktu widzenia "jest bardzo wątpliwe".
Pytany, czy ma poparcie PiS w głosowaniu nad wnioskiem PO o odwołanie go z funkcji marszałka, Kuchciński odpowiedział: "Nie słyszałem, żeby coś się zmieniło". - Zarzuty czy pretensje ze strony opozycji są bezpodstawne - oświadczył marszałek Sejmu.
Kuchciński wyraził też pogląd, że 16 grudnia ub.r. podczas posiedzenia Sejmu "zawiódł zdrowy rozsądek ze strony grupy posłów, którzy do 2015 roku byli obozem rządowym".
Jak ocenił, nie mogli się oni pogodzić z tym, że po wyborach, w trakcie głosowań w Sejmie "w demokratyczny sposób przegrywają". - Wydaje mi się, że byli także wykorzystywani przez różne siły międzynarodowe do tego, żeby wprowadzić destabilizację w Polsce - powiedział Kuchciński.
Informując o zawieszeniu protestu politycy PO poinformowali także, że złożą wniosek o odwołanie Kuchcińskiego z funkcji marszałka Sejmu. We wniosku tym podkreślono m.in., że głosowania 16 grudnia ub.r. nad ustawą budżetową odbyły się z pogwałceniem konstytucji i regulaminu Sejmu. Według Platformy, pełną odpowiedzialność za to ponosi marszałek Kuchciński.
Marszałek Sejmu ocenił w poniedziałek, że opozycja okupując mównicę sejmową, złamała Regulamin Sejmu, dlatego - jego zdaniem - musi nastąpić procedura karania tych posłów. - W moim przekonaniu i wedle tych wszystkich przepisów, stenogramów, zapisów opozycja, która okupowała mównicę, która okupowała fotel marszałka, uniemożliwiała w ten sposób prowadzenie obrad złamała Regulamin Sejmu. Nie tylko zresztą w tym przypadku - podkreślił Kuchciński.
Pytany, czy posłowie opozycji będą karani, odparł: "W moim przekonaniu taki proces, taka procedura musi nastąpić, ponieważ do tego mnie zobowiązuje Regulamin Sejmu". Zaznaczył, że decyzja co do tego, czy posłowie zostaną ukarani karami pieniężnymi, czy innymi wynikającymi z Regulaminu Sejmu, podejmuje Prezydium Sejmu. - Ja jestem zobowiązany przedstawić Prezydium Sejmu pełną, wyczerpującą informację na temat postawy i zachowań tych posłów - dodał Kuchciński.
Marszałek Sejmu zwrócił się do 45 posłów, którzy 16 grudnia protestowali na sali sejmowej o wyjaśnienia; na odpowiedź czeka do rozpoczęcia kolejnego posiedzenia, zaplanowanego na 8 lutego.
Kuchciński pytany o wypowiedź posła Szczerby, który zapowiedział, że będzie się odwoływał do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu od decyzji o wykluczeniu go z obrad Sejmu powiedział, że "każdy poseł, tak jak każdy obywatel wolnego państwa, jakim jest Rzeczypospolita Polska ma prawo odwoływać się od decyzji władz państwowych, a takie decyzje podejmował Sejm".
Od tych decyzji, szczególnie jeśli one dotyczą danego posła i jeśli poseł uważa, że są one niesprawiedliwe, ma pełne prawo (do odwołania), tutaj nikt nie może mu tego zakazać - powiedział marszałek Sejmu.
Jak jednak dodał, takie decyzje poseł może podejmować po wyczerpaniu się drogi "wewnątrzkrajowej". - Z perspektywy Regulaminu Sejmu, decyzję o zatwierdzeniu wykluczenia (Szczerby) podjęło Prezydium Sejmu, w konsekwencji grożą mu kary finansowe dość duże, bo odebranie 50-ciu procent uposażenia przez 6 miesięcy - zaznaczył marszałek Sejmu.
Pytany o doniesienia portalu "DoRzeczy", który podał, że 16 grudnia, gdy zaczynał się protest w Sejmie, posłowie PO i Nowoczesnej mieli przygotowany "wspólny apel opozycji", w którym "wzywano Radę Europy i Parlament Europejski do pilnej interwencji w związku z sytuacją w Polsce", Kuchciński powiedział, że pojawia się pytanie, czy grupa posłów, "rzeczywiście nie wystąpiła (przeciwko) własnemu państwu, na wzór współczesnej Targowicy".
PO i Nowoczesna zaprzeczają, by takie wydarzenie miało miejsce. Podkreślają, że było pismo do marszałka Sejmu, a nie apel do zagranicznych instytucji.