B. premier, szef Rady Europejskiej podziękował swoim zwolennikom, którzy czekali na niego przez gmachem prokuratury za wsparcie. Ono bardzo dużo dla mnie znaczy, bo to nie są łatwe chwile, powtarzające się wielogodzinne przesłuchania - powiedział. Dodał, że ze względu prawnych nie może mówić o tematach poruszonych podczas przesłuchania. Ujawnił jedynie, że pytania śledczych dotyczyły tak zwanego zakazu otwierania trumien ofiar katastrofy. Wyjaśniałem to publicznie wielokrotnie: nikt takiego zakazu nie wydawał - podkreślił Tusk. O tym, w jaki sposób postępuje się w takich sytuacjach, precyzyjnie opisują procedury. One były wtedy i dzisiaj takie same. I dlatego nie należy politycznie wykorzystywać tej tragedii i przepisów prawa jako takiego młota na opozycję, czy oponentów, bo szczególnie w takiej sprawie nie powinno się tego robić - zaznaczył b. premier
Chcę powiedzieć jedno. Nie mam się czego bać i prezes Kaczyński (Jarosław) mnie nie przestraszy, niezależnie od tego w jak zaciekły sposób spróbuje mnie zaatakować - dodał.
Nie mam nic do zarzucenia panom prokuratorom, którzy zadawali mi pytania i jestem ostatni, który chciałby podejrzewać kogoś o niecne intencje, natomiast cała ta atmosfera i działania ustrojowe, których jesteśmy ostatnio świadkami, nie pozostawiają wątpliwości, że w intencji dzisiaj rządzących wymiar sprawiedliwości ma służyć jako narzędzie przeciwko konkurentom, opozycji czy ludziom, których się nie lubi. Obawiam się, że należę do tego grona - mówił.
"Obsesje pana Kaczyńskiego"
Tusk podkreślił, że współodpowiada za "europejską drogę Polski", a dzieją się "bardzo, bardzo złe rzeczy". - Przyszłość europejska Polski staje dziś pod znakiem zapytania. Rozumiem emocje Polaków, którzy niepokoją się czy o sądy, czy o przyszłość Polski w UE. Z drugiej strony bardzo bym chciał, by kwestie przeszłości, kwestie Smoleńska, nie były tym, co odbierze ludziom pozytywną energię, tą do przodu - powiedział.
Tusk był też pytany przez dziennikarzy o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że skoro w 2010r. "zakazano rodzinom otwierania trumien, to musiały być jakieś przyczyny". - A przyczyny były takie, że obawiano się wybuchu skandalu, bo obciążyłby one stosunki polsko-rosyjskie. Utrzymywanie za wszelką cenę dobrych stosunków – mimo tak strasznego wydarzenia – miało służyć temu, żeby Donald Tusk został kimś bardzo ważnym w Unii Europejskiej - powiedział prezes PiS.
-Wtedy nie było jeszcze rozstrzygnięte, czy chodzi o funkcję przewodniczącego Rady czy przewodniczącego Komisji, co jest ważniejszym stanowiskiem - mówił Kaczyński.
- Ja aż tak strategicznego zmysłu, jak pan Kaczyński, nie mam i planowanie pięć lat do przodu każdego kroku politycznego jest poza moim zasięgiem; gdyby nie bardzo poważny kontekst tej sprawy, to właściwie mógłbym parsknąć śmiechem - odparł Tusk. - Znam pana Kaczyńskiego już dziesiątki lat i jego obsesje dotyczące konspiracji, spisków, znam bardzo dobrze, a dzisiaj także bardzo dotkliwie. Więc traktujcie to państwo raczej jako objaw pewnej obsesji, a nie jakąś logiczną, sensowną analizę polityczną - oświadczył.
- Nie mogę wykluczyć żadnego scenariusza - tak Tusk odpowiedział na pytanie, czy liczy się z zarzutami prokuratorskimi. - To, co widzę w oczach pana prezesa, i jego akolitów, to z całą pewnością jest to jakaś wielka namiętność, której finałem, czy której przedmiotem jest atak na mnie - dodał. Według Tuska przesłuchanie przebiegało w "bardzo kulturalnej atmosferze". - Nie biją, nie, nie, jeszcze nie - dodał.
Odpowiedź rzeczniczki PiS
Obsesje to ma Donald Tusk na tle Jarosława Kaczyńskiego - napisała w czwartek na Twitterze rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Jak podkreśliła, wszyscy są równi wobec prawa, także Tusk. - Ile razy prokuratura go wezwie, tyle razy powinien się stawić i tyle - oceniła.
Stanowisko prokuratury
- B. premier Donald Tusk, jako świadek, odpowiadał na pytania prokuratorów szczegółowo i wszechstronnie udzielał odpowiedzi - powiedział dziennikarzom prokurator Arkadiusz Jaraszek z działu prasowego Prokuratury Krajowej odnosząc się do zakończonego przesłuchania w śledztwie dot. nieprawidłowości przy sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
Prokurator powiedział, że przesłuchanie szefa Rady Europejskiej rozpoczęło się "od możliwości swobodnej wypowiedzi świadka".
Dodał, że zeznania b. premiera, tak jak każdy inny materiał dowodowy gromadzony w toku postępowania, będą teraz analizowane. - Będzie to skutkowało podejmowaniem określonych decyzji procesowych - zaznaczył.
Pytany czy to, że b. premier był przesłuchany w charakterze świadka oznacza, że nie zostaną mu postawione w tej sprawie zarzuty, powiedział: "Premier Donald Tusk został przesłuchany w charakterze świadka. Na tym etapie postępowania prokuratura nie udziela żadnych informacji na temat czynności procesowych, które ewentualnie zostaną przeprowadzone w przyszłości". Powtórzył, że w tym śledztwie Tusk "ma status świadka".
Przesłuchanie w prokuraturze
Donald Tusk przybył na przesłuchanie tuż przed 10 rano. W pobliżu gmachu PK zgromadziła się grupa kilkudziesięciu zwolenników b. premiera; gdy pojawił się tam b. premier skandowali "Donald Tusk, Donald Tusk". Mieli też transparent z napisem "Witamy prezydenta Europy". Pojawili się także przeciwnicy Tuska z transparentem "Współwinni zbrodni wciąż żyją bezkarnie. Mord. Smoleńsk 2010". Na miejscu licznie zgromadzili się również dziennikarze, przyszli też politycy, m.in. posłowie PO.
Zanim b. premier udał się do budynku prokuratury dziennikarze poprosili go m.in. o komentarz do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dla redakcji TV Trwam News przytoczonej w czwartek przez portal radiomaryja.pl.
Ma się czego obawiać - powiedział Kaczyński odnosząc się do przesłuchania Tuska. Lider PiS stwierdził, że to jest jedna sprawa, są inne. Ja lojalnie powiedziałem pani Merkel w Warszawie, że może być różnie z Donaldem Tuskiem, żeby jednak brała to pod uwagę, jeśli go popiera na przewodniczącego Rady Europejskiej. To nie zostało przyjęte do wiadomości - powiedział Kaczyński.
To potwierdza obawy bardzo wielu ludzi, że Jarosław Kaczyński marzy o takim wymiarze sprawiedliwości, który będzie wobec niego dyspozycyjny - powiedział Tusk.
Odnosząc się do kwestii zmian w sądownictwie b. premier powiedział: Te reformy, jeśli tego słowa można użyć, one są niepokojące nie ze względu na moje osobiste bezpieczeństwo, chociaż być może konsekwencją tych zmian będzie także dyspozycyjność organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Tymczasem - jak podkreślił - kluczową sprawą powinna być niezależność sądownictwa. Bo to jest sprawa ważna nie dla mnie, tylko 38 milionów polskich obywateli - powiedział Tusk. Natomiast, to co słyszeliśmy z mównicy sejmowej od Jarosława Kaczyńskiego, w tym gniewie i furii, wskazuje przynajmniej na jednoznaczne intencje w tej sprawie, więc tutaj nie mam wątpliwości - stwierdził.
B. premier był też pytany przez dziennikarzy m.in. o skierowany do niego list szefowej klubu Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer, w której namawia ona, by w obliczu stojących przed Polską "wyzwań i zagrożeń" konsolidować "wszystkie proeuropejskie siły" oraz proponuje spotkanie.
Najpierw muszę przeczytać, bo on do mnie nie dotarł - powiedział Tusk. Zaznaczył zarazem, że "spotkać się zawsze warto". Na razie nie miałem takich planów, ale zobaczymy - dodał przewodniczący Rady Europejskiej.
Był też pytany, dlaczego odwodził swoich zwolenników od przejścia z nim pod prokuraturę i demonstrowania tak, jak przy okazji poprzedniego przesłuchania w Warszawie.
Będę przesłuchiwany w sprawie smoleńskiej i myślę, że to jest sprawa, z którą muszę się uporać. Ja to muszę wziąć na swoje barki i nie chciałbym, aby ci wszyscy, którzy protestowali w sprawach sądów, w sprawach demokracji, żeby nie brali tych ciężarów, które ja muszę wziąć na siebie - powiedział.
W kwietniu Tusk zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Przyjechał wówczas do Warszawy pociągiem, a potem w licznej grupie - swoich zwolenników i przeciwników - Tusk przeszedł pieszo z Dworca Centralnego do budynku prokuratury przy ulicy Nowowiejskiej
W czwartek pytanie o decyzję, by nie otwierać w Polsce trumien ofiar katastrofy smoleńskiej, przewodniczącemu Rady Europejskiej chciał zadać dziennikarz TVP, jednak kiedy przedstawił się Tusk stwierdził: Nie ma telewizji publicznej w Polsce, (...) nie będę odpowiadał na pańskie pytanie.
Reprezentujący Tuska mec. Roman Giertych pytany przez dziennikarzy przed wejściem do budynku prokuratury ocenił, że motywacje stojące za wzywaniem Tuska na przesłuchania są polityczne. Zapytany o słowa prezesa PiS dla Telewizji Trwam, że Tusk "ma się czego obawiać" Giertych powiedział: Myślę, że tego typu słów powinni unikać liderzy partii rządzącej szczególnie wtedy kiedy kontrolują prokuraturę i próbują kontrolować sąd. To jest moja prywatna opinia.
Zaznaczając, że nie mówi tego jako pełnomocnik tylko jako obywatel Giertych stwierdził też, że "te wszystkie zmiany w sądownictwie mają doprowadzić do tego żeby były sądy zależne od partii rządzącej". A to nie jest zmiana niekorzystna tylko dla Donalda Tuska, ale dla każdego polskiego obywatela - dodał.
Przed siedzibą Prokuratury Krajowej pojawili się też politycy, m.in. posłowie PO Michał Szczerba i Agnieszka Pomaska.
Traktujemy to przesłuchanie Donalda Tuska jako swoisty rewanżyzm polityczny, zamówienie polityczne z Nowogrodzkiej. Wszyscy wiemy, że prezes w sprawie odpowiedzialności za katastrofę smoleńską wydał już wyrok swoimi haniebnymi słowami z mównicy sejmowej mówiąc o opozycji: "mordy zdradzieckie", "kanalie", "zamordowaliście mi brata". To pokazuje, że żyjemy w jakimś teatrze absurdu, gdzie upolityczniona prokuratura, aby zrobić dobry dzień i humor prezesowi, przesłuchują świadków w oczywistej sprawie - powiedział Szczerba PAP.
Według niego "oczywistą sprawą jest to, że w kwietniu 2010 roku mieliśmy do czynienia z niezależną prokuraturą, oddzieloną od Ministerstwa Sprawiedliwości, na którą nie miał wpływu rząd, dlatego w sprawie ekshumacji lub ich braku należy oceniać działania prokuratorów z tej perspektywy" - powiedział poseł PO. Jak dodał, "dziwne jest to, że na usługach (ministra sprawiedliwości, Zbigniewa) Ziobry w tej chwili są ci prokuratorzy, którzy wtedy wydaje się odstąpili od tych decyzji, także dotyczących ekshumacji ofiar katastrofy".
Odnosząc się do słów prezesa PiS, iż Tusk ma się czego obawiać Szczerba stwierdził, że "przyzwyczailiśmy się do tego, że Jarosław Kaczyński chce być prokuratorem, sędzią, a być może nawet i Trybunałem Stanu, ale TS powinna się bać ta ekipa rządowa, która w bardzo świadomy sposób łamie konstytucje".
Z kolei Pomaska podkreśliła, że w zwykły dzień, w czasie wakacji ludzie przyszli przed prokuraturę, by wesprzeć Donalda Tuska. To jest bardzo ważne, bo w sytuacji gdy działania prokuratury są tak upolitycznione możemy się spodziewać kolejnych wezwań umotywowanych politycznie - powiedziała posłanka PO. Dodała, że "chyba nie jest tajemnicą, że Jarosław Kaczyński uważa Donalda Tuska za głównego przeciwnika politycznego i prokuraturę wykorzystuje do walki politycznej".
Tusk jest przesłuchiwany w związku ze śledztwem dotyczącym niedopełnienia w kwietniu 2010 roku obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, w tym ówczesnych prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Miało ono polegać na tym, że nie uczestniczyli na terenie Federacji Rosyjskiej w sekcjach 95 ofiar katastrofy smoleńskiej ani nie wnioskowali o dopuszczenie do tych sekcji.
W tej sprawie przesłuchano już kilkudziesięciu świadków m.in. ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, ówczesnego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, b. ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, b. naczelnego prokuratora wojskowego Krzysztofa Parulskiego i b. prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Tusk miał być w tej sprawie przesłuchany już 5 lipca br. - powiadomił jednak prokuraturę, że z powodu obowiązków służbowych nie może się stawić.
Na początku kwietnia ubiegłego roku śledztwo smoleńskie od zlikwidowanej prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Już w czerwcu prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, cztery osoby zostały skremowane). Decyzję tę uzasadniano zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej i brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok
W ubiegłym tygodniu PK poinformowała, że znane są już wyniki badań genetycznych 32 z 33 ofiar katastrofy smoleńskiej, które dotąd ekshumowano na jej polecenie, począwszy od listopada ubiegłego roku. W 13 przypadkach znaleziono w trumnach części ciał innych osób, ujawniono też zamianę dwóch ciał. W czerwcu PK podała, że nieprawidłowości stwierdzono m.in. w trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zaniechanie sekcji ofiar katastrofy smoleńskiej bezpośrednio po przewiezieniu ich ciał do Polski, wbrew obowiązującym w Polsce przepisom kodeksu postępowania karnego, doprowadziło do szeregu błędów ujawnionych w trakcie prowadzonych obecnie ekshumacji. Nieprawidłowości wykryto dotąd w ponad połowie przypadków. Polegały one głównie na zamianie ciał ofiar bądź umieszczeniu w jednej trumnie części ciał więcej niż jednej osoby, w skrajnym przypadku aż ośmiu - podała PK.
Nieprawidłowości w trumnach ofiar katastrofy smoleńskiej stwierdzono już w czasie ekshumacji przeprowadzony w latach 2011 - 2012 na polecenie prokuratury wojskowej. Wówczas ujawniono zamianę sześciu ciał.