Polski prezydent rozpocznie wizytę od złożenia hołdu - wspólnie z Poroszenką - polskim żołnierzom zamordowanym przez NKWD, pochowanym na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie.
Spoczywają tam szczątki 4302 polskich ofiar. Zdecydowaną większość stanowią więźniowie obozu NKWD w Starobielsku, w tym ośmiu generałów. W dołach śmierci, wraz z polskimi oficerami, leży także około 2,8 tys. ofiar stalinowskiego terroru z lat 1937-1938.
Poza rozmowami z ukraińskim przywódcą Duda spotka się też z obserwatorami z misji obserwacyjnej OBWE i przedstawicielami Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP).
Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski powiedział PAP, że będzie to "wizyta trudna". - Rozmowy będą bardzo szczere; takie, które mają stronie ukraińskiej uświadomić negatywny stan dzisiejszych relacji polsko-ukraińskich, bo tak go oceniamy - powiedział Szczerski.
- Będą to trudne i twarde rozmowy, mówiące o tym, że partnerstwo polsko-ukraińskie jest i powinno być trwałe, nie powinno być podważane, a jego fundamenty nie powinny być naruszane przez działania, decyzje i osoby, które próbują, wywołując emocje polityczne, je naruszyć - powiedział prezydencki minister.
Szczerski podkreślił, że Polska jest rozczarowana "brakiem postępu w działaniach władz ukraińskich, zwłaszcza w realizacji ustaleń, które zapadły podczas ostatniego spotkania przedstawicieli Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy w Krakowie, które odbyło się z inicjatywy prezydenta Poroszenki".
Jak zaznaczył, podczas listopadowego spotkania padło zapewnienie o zniesieniu zakazu poszukiwań i ekshumacji na terytorium Ukrainy, w tym polskich ofiar rzezi na Wołyniu. - Okazuje się, że to moratorium jest utrzymane, prace ekshumacyjne nie ruszyły. Jesteśmy niezwykle tym rozczarowani. Prezydent będzie mówił o tym bardzo otwarcie i twardo - podkreślił Szczerski.
Wskazał, że Duda nie jedzie na Ukrainę prowadzić dialog historyczny, ale oczekuje od władz tego kraju decyzji w sprawie współczesnych działań państwa ukraińskiego.
Poza kwestią ekshumacji - dodał Szczerski - chodzi też o dochodzenia prowadzone w sprawach incydentów o charakterze antypolskim, jakie miały miejsce na Ukrainie. Jak mówił, także wiele kwestii dotyczących współpracy gospodarczej Polski i Ukrainy wymaga wyjaśnienia ze strony ukraińskiej. - Decyzje, jakie zapadły ostatnio w tym obszarze, są dla nas niepokojące i będziemy o tym też mówić - zapowiedział.
- Polskie oferty dotyczące współpracy w zakresie infrastruktury energetycznej są przez Ukrainę odrzucane, to jest rzecz dla nas niezrozumiała. Będziemy oczekiwać wyjaśnień i decyzji w tym zakresie - podkreślił Szczerski.
Gaz-System i Ukrtranshaz zawarły w 2014 roku umowę o budowie interkonektora gazowego. Połączenie, które ma być gotowe w 2019 lub 2020 roku, ma mieć moc przesyłową rzędu 5-8 mld metrów sześciennych gazu rocznie w obu kierunkach. Po stronie polskiej całe przedsięwzięcie wymaga wzmocnienia systemu przesyłowego, po stronie ukraińskiej - m.in. wybudowania nowego, ok. 100-kilometrowego gazociągu, sięgającego kompleksu magazynów Bilcze-Wołycia, zdolnego pomieścić 17 mld metrów sześciennych gazu.
Polskę i Ukrainę od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), która w latach 1943-1945 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tys. polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie, ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRR, a nie antypolskie.