W środę w Radiu ZET wicepremier minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, zadeklarował, że obóz rządowy byłby skłonny wystąpić z inicjatywą podniesienia od przyszłej kadencji pensji ministrów i wiceministrów, gdyby opozycja była gotowa poprzeć tego typu rozwiązanie. Wspomniał, że kiedy w latach 2011-2013 kierował w rządzie PO resortem sprawiedliwości, miał na utrzymaniu trójkę dzieci i "czasami nie starczało do pierwszego". Ta wypowiedź wicepremiera wywołała krytykę w niektórych mediach.
Gowin za swoje słowa przeprosił w środę na Twitterze. "Przepraszam, tych którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią - zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków" - napisał wicepremier.
Paweł Mucha pytany w Polsat News o swoje zarobki powiedział, że zarabia netto niecałe 8 tysięcy złotych. - Łącznie z nagrodami, które pan prezydent przyznawał, mogę powiedzieć z mojego doświadczenia, że te dochody oczywiście są godziwe, wysokie. Natomiast jeżeli miałbym powiedzieć zupełnie szczerze (...), to moje dochody w stosunku do tego, co zarabiają w adwokaturze, są dochodami kilkukrotnie niższymi - podkreślił minister.
Jak zaznaczył, było dla niego "ogromnym zaszczytem", że prezydent Andrzej Duda zaproponował mu stanowiska sekretarza stanu, a następnie zastępcy szefa swojej kancelarii.
- Ja na zarobki nie narzekam. Mam takie przekonanie, że wyzwaniem dla nas jest to, żeby podnosił się poziom życia Polaków, żeby te zarobki były wyższe, żeby nie było tak, że spora część Polaków zarabia ok. 2 tys. złotych - powiedział Paweł Mucha.