Jest prawie 800 tys. osób, kilkadziesiąt tysięcy wolontariuszy i wolontariuszek, których trzeba mądrze zaangażować w ten projekt. To jest zadanie dla Krzysztofa, które dzisiaj mu powierzam - poinformował na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie prezydent Słupska. Jak dodał, Gawkowski pokazał, że w polityce liczą się dla niego przede wszystkim wartości i pewna wizja państwa, pewna wizja rozwoju Polski, która jest dla niego ważniejsza niż stołki, przywileje czy miejsce w strukturach.
Krzysztof ma ogromne doświadczenie, my się znamy już kilkanaście lat. Mamy podobną wizję naszego kraju: zawsze marzyliśmy o Polsce otwartej, nowoczesnej, sprawiedliwej społecznie, europejskiej, o polityce odważnej, która czasami musi iść pod prąd, żeby pokazać, że inna Polska jest możliwa - dodał Biedroń.
Mówiąc o odejściu Gawkowskiego z SLD Biedroń zwrócił uwagę, że podjął on "trudną decyzję" o opuszczeniu partii, której był wierny przez wiele lat". "Cieszę się, że kiedy zatelefonowałem do niego po tej trudnej dla niego decyzji i zaprosiłem go do tego projektu, on się zgodził - podkreślił polityk.
Gawkowski podziękował Biedroniowi za zaproszenie do jego formacji, które - jak ocenił - dało szansę na to, że możemy zmienić Polskę. Ja, Robert, dzisiaj ci obiecuję, że do 3 lutego, czyli do konwencji otwierającej ruch polityczny, partię polityczną, ugrupowanie, które się stworzy, w każdym powiecie ruch Roberta Biedronia będzie miał swoje struktury, swoich przedstawicieli - oświadczył b. polityk Sojuszu.
Jak mówił, cieszy się, że najbliższe miesiące i lata będzie współpracował z Biedroniem. Bo to nie jest ruch na chwilę, to nie jest formuła, która jest tworzona na wybory europejskie, parlamentarne - przekonywał Gawkowski. Dodał, że w SLD spędził blisko 18 lat. Z nową nie chcę być związany nawet przez chwilę krócej - zadeklarował.
Gawkowski ocenił zarazem, że nadchodzące wybory europejskie i parlamentarne to wielkie wyzwanie. Możemy zatrzymać partie polityczne dotychczas rządzące - powiedział. Były wiceszef SLD zapewnił, że nadal szanuje swoją dawną partie i ludzi tam będących. Według niego jednak, dzisiaj w polityce trzeba czegoś więcej, czegoś, co da szansę, że w Polsce uda się wygrać wybory.
Tego nam wszystkim życzę. Jestem przekonany, że te kilkadziesiąt tysięcy ludzi w całej Polsce, które się w pierwszych tygodniach zaangażowało, 800 tys., jak Robert powiedział, aktywnych na newsletterach i stronach internetowych, to jest potencjał, którego dla Polski nie zmarnujemy - mówił Gawkowski.
Biedroń pytany, czy liczy, że do struktur ruchu dołączy więcej polityków związanych z SLD lub innymi ugrupowaniami lewicowymi, podkreślił, że jego celem nie jest przejmowanie kogokolwiek z jakiejkolwiek partii.
Ja trzymam kciuki mocno za moich +starszych braci w wierze+ z SLD, ponieważ taka lewica też jest potrzebna - ludzie, którzy mają pewną przeszłość, pewne doświadczenia życiowe, mają też prawo i powinni być reprezentowani w polskim parlamencie - powiedział Biedroń. Jak dodał, dobrze życzy także młodszym braciom i siostrom w Partii Razem, za których trzyma kciuki, bo pewna wrażliwość społeczna taka bardzo mocna też jest potrzebna.
Ale ja buduję całkiem inny projekt. Ja buduję projekt ponad tego typu podziałami, gdzie każdy, kto identyfikuje się z pewnymi wartościami, z pewnymi marzeniami o Polsce, która łączy, a nie dzieli, znajdzie swoje miejsce - zaznaczył polityk.
Jak zauważył, fenomenem budowanej przez niego formacji jest fakt, że na każde z zorganizowanych spotkań przychodzą setki osób. W Warszawie na najbliższe spotkanie, na sali, w której możemy zmieścić 500 osób, zapisało się już 5 tys. osób. To jest fenomen i to trzeba pokazywać, że jest pewna grupa osób, które są zmęczone tą wojną polsko-polską i marzą o tym, że polityka może wyglądać inaczej - podkreślił.
Gawkowski był wiceszefem Sojuszu od czasu objęcia przez Włodzimierza Czarzastego funkcji lidera ugrupowania na początku 2016 r. Wcześniej pełnił w SLD m.in. funkcję sekretarza generalnego. W 2015 r. był jednym z negocjatorów porozumienia, które doprowadziło do zawiązania koalicji wyborczej pod nazwą Zjednoczonej Lewicy. Działał też jako samorządowiec - dwukrotnie był wybierany na funkcję radnego miasta w Wołominie (z list SLD), a w latach 2010-2014 był radnym sejmiku województwa mazowieckiego.
W ostatnich wyborach na przewodniczącego Sojuszu był jednym z konkurentów Czarzastego, opowiadając się za kontynuacją rozpoczętego przed wyborami parlamentarnymi projektu Zjednoczonej Lewicy; nie przeszedł jednak do drugiej tury, przegrywając niewielką różnicą głosów z Jerzym Wenderlichem.
We wrześniu Biedroń poinformował, że rezygnuje z ponownego ubiegania się o urząd prezydenta Słupska i ogłosił, że zamierza stworzyć nowy projekt polityczny, który "zmieni oblicze polskiej polityki". Do końca roku ma odwiedzić w związku z tym ponad 40 polskich miast, a do lutego 2019 r. - zaprezentować nazwę, program i struktury nowego ruchu.
Biedroń pozostaje prezydentem Słupska do 21 listopada, kiedy to zaprzysiężona na ten urząd zostanie jego bliska współpracownica, obecna wiceprezydent miasta Krystyna Danilecka-Wojewódzka, która wygrała październikowe wybory w pierwszej turze, z wynikiem 53,19 proc. głosów. W nowej kadencji dotychczasowy włodarz Słupska ma pełnić funkcję radnego miejskiego.