Jarosławowi Kaczyńskiemu jako byłemu premierowi ochrona BOR należy się do końca marca. Do tej pory prezes PiS miał do dyspozycji dwa samochody, dwóch kierowców i czterech ochroniarzy. Jak uszczuplenie ochrony byłego premiera uzasadnia MSWiA? "Pan premier Schetyna uważa, że trzeba ciąć wydatki. Dlatego zabrał panu Kaczyńskiemu jedno auto i trzech ochroniarzy" - potwierdza ustalenia DZIENNIKA rzeczniczka resortu Wioletta Paprocka. I dodaje: "Ale komu są potrzebne dwa samochody? Nie oszukujmy się, wystarczy jeden samochód".
Ile średnio kosztowała ochrona byłego premiera? Według Paprockiej trudno jest to oszacować, bo koszty zależą m.in. od eksploatacji samochodów. A z kolei pensje BOR-owców nie są jawne. "Mamy nadzieję, że pan premier zrozumie, że ochrona została zmniejszona z racjonalnych względów i nie potraktuje tego personalnie" - podkreśla rzeczniczka MSWiA.
A że zredukowanie ochrony byłemu premierowi nie jest atakiem personalnym na Jarosława Kaczyńskiego, ma świadczyć to, że podobna decyzja dotknęła byłych prezydentów. Wojciech Jaruzelski, Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski do tej pory mieli do dyspozycji dwa samochody i trzech BOR-owców. Teraz będą mieli po jednym samochodzie. "Pan premier stwierdził, że byli prezydenci też nie jeżdżą naraz dwoma samochodami" - tłumaczy Paprocka.
Postanowienie wicepremiera Schetyny to zupełna nowość. Bo z prawa do dwóch samochodów i sześciu ochroniarzy w pełni skorzystali byli premierzy, m.in. Kazimierz Marcinkiewicz i Leszek Miller. "Oni mieli po dwa samochody. Dlatego uważam, że redukcja jest popisówką rządu" - mówi nam wysoki rangą oficer BOR. I zaznacza: "Poza tym ochronę można zmniejszyć tylko na wniosek osoby ochranianej, i to dopiero po uwzględnieniu decyzji tajnych służb, które oceniają zagrożenie terrorystyczne. A po tym, jak Polska zaangażowała się w misje w Iraku i Afganistanie, jest ono większe".
Suchej nitki na Schetynie za jego decyzję nie zostawia też PiS. "Jest to populistyczny krok rządu Tuska" - mówi z oburzeniem Adam Lipiński. I ostrzega przed jego konsekwencjami: "W Polsce debata polityczna budzi tak duże napięcia i emocje, że może to prowokować różnych ludzi do zachowań agresywnych, a nawet bardzo agresywnych wobec znanych polityków. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, a ci politycy nie będą chronieni, to wina spadnie na osoby, które podejmują takie decyzje".
Oburzony decyzją szefa MSWiA jest też rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Bielan. "Jest to małostkowa złośliwość ze strony sekretarza generalnego Platformy Grzegorza Schetyny" - mówi krótko europoseł.
MSWiA o swojej decyzji odnośnie redukcji ochrony poinformowało zarówno Kaczyńskiego, jak i byłych prezydentów na piśmie. Zostały wysłane w środę. Jednak nie wszyscy z pismem mieli okazję się już zapoznać. Lech Wałęsa o redukcji dowiedział się od nas. Były prezydent informacją o zabraniu mu jednego z dwóch służbowych samochodów był wyraźnie zaskoczony. "Ja mam niedużą ochronę, więc niewiele jest do redukowania" - mówił zirytowany Wałęsa. I po chwili dodał: "Proponuje panu Schetynie, który podjął taką decyzję, aby w ramach oszczędności oddał połowę swojej pensji. Ja mam tylko trzy tysiące, więc niech wyrówna do mnie. Niech Schetyna zacznie od siebie".