Janusz Śniadek zastrzega, że "Solidarność" nie zamierza na razie oficjalnie występować w obronie Wałęsy, po zawartych w wydanej przez IPN książce oskarżeniach, jakoby w latach 70. był agentem "Bolkiem".

Reklama

"Powaga jego osoby i powaga związku nie pozwala na to, żeby mieszać się w to całe zamieszanie, awanturę i szarpaninę ludzi kłócących się na słowa" - podkreśla w rozmowie z dziennikiem.pl szef związku.

Przewodniczący "Solidarności" nie wyklucza jednak, że po zapoznaniu się z książką związek podejmie jakieś działania. "Jeśli uznamy, że ona zobowiązuje nas do zabrania głosu, to ten głos zabierzemy. Ale dopiero po przeczytaniu książki przez ludzi <Solidarności>" - mówi.

Jak dodaje, wystąpienie w czyjejś obronie oznacza, że ktoś tej obrony potrzebuje. Tymczasem Wałęsa nie jest w takiej sytuacji. "Nie zdarzyło się nic takiego, żeby go bronić" - mówi Śniadek.

"Pan prezydent Wałęsa dowiódł swoim życiem, kim jest. I tego nic nie zmieni. Zasługuje na szacunek i wdzięczność" - dodaje Śniadek.

Reklama