Zdaniem urzędników UE europoseł PiS pobierał zwroty kosztów podróży służbowych i diety, które mu się nie należały - podaje "Rz". Z tego względu Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Reklama

W rozliczeniach Czarnecki miał wykazywać, że jeździł do Brukseli z Jasła i tam też wracał do mieszkania po zmarłej w 2005 roku matce. Jak pisze "Rzeczpospolita” europoseł PiS nie wykazuje go w oświadczeniach majątkowych. Według gazety urzędnicy z UE mieli ustalić, że po pierwsze nie mieszkał on w Jaśle, a po drugie nigdy nie było ono jego okręgiem wyborczym, bo startował z okręgu kujawsko-pomorskiego, wielkopolskiego, a ostatnio z Warszawy. Odległość z Jasła do stolicy to ok. 340 km i o taki dystans miał powiększać "kilometrówkę", a w efekcie wypłacano mu większą sumę za przejazd - donosi "Rz".

We wnioskach wykryto jednak więcej nieprawidłowości. Podejrzenia OLAF wzbudzać jego przejazdy różnymi samochodami, które nie należały do niego. Po sprawdzeniu okazało się, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je posłowi - czytamy w "Rzeczpospolitej". Czarnecki napisał, że w lutym 2012 roku odbywał podróże fiatem punto cabrio, tymczasem właściciel pojazdu stwierdził, że samochód 11 lat wcześniej – w roku 2001 – został rozbity, nie nadawał się do jazdy i trafił na złomowisko. Inne auto, którym miał jeździć Czarnecki, a właściwie jego właściciel stwierdził, że nigdy nie prowadził żadnych usług transportowych, nie przewoził posła i w ogóle go nie zna.

Reklama

Wątpliwości ma teraz zweryfikować polska prokuratura. Jak podaje "Rz" OLAF uważa, że poseł zawyżał koszta podróży służbowych i diet od 2009 do 2018 r. Ma zastrzeżenia aż do 100 tys. euro. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu odmówił komentarza w tej sprawie.

Sam Ryszard Czarnecki w rozmowie z gazetą mówi, że "jest spokojny, co do finału tej sprawy".

Reklama

Wbrew temu, co podawały niektóre media, Parlament Europejski przyjął wszystkie moje rozliczenia i ich nie kwestionował, więc musiały spełniać kryteria i spełniały. Wątpliwości OLAF dotyczyły dwóch kadencji wstecz – podkreśla. Na pytanie, czy zna konkretne zarzuty OLAF, europoseł potwierdził, że "aktywnie brał udział w wyjaśnianiu wątpliwości".

Dzisiaj Czarnecki odniósł się też do artykułu "Rzeczpospolitej" na Twitterze.