W sumie Lech Kaczyński planuje wydać 188,9 miliona złotych. "Gazeta Wyborcza" dotarła do projektu budżetu kancelarii, który trafił już do ministra finansów. Okazuje się, że lwią część wydatków - bo 130 milionów złotych - pochłonie pozycja o nazwie "bieżące funkcjonowanie".

Co się pod tym kryje? Na pewno wypłaty dla urzędników i rachunki. Ale nie tylko. Chodzi też o organizację wielkich imprez. "Będzie między innymi 70. rocznica wybuchu II wojny światowej, 20. rocznica Okrągłego Stołu, piąta rocznica wejścia Polski do UE i 10. rocznica wstąpienia Polski do NATO. Prezydent zamierza uczcić te wydarzenia w odpowiedni sposób" - powiedział "Gazecie Wyborczej" Piotr Kownacki, szef Kancelarii Prezydenta.

>>>Przeczytaj, jak rząd zamierza zabrać prezydentowi pieniądze

Gazeta przypomina, że w 2010 roku będą wybory prezydenckie, a Lech Kaczyński zapowiedział starania o reelekcję. Uroczystości mogą być więc okazją do promowania kandydata, czyli prowadzenia kampanii przedwyborczej.

To prawdopodobny scenariusz. Doświadczenie uczy bowiem, że wielkie uroczystości - jak choćby te ostatnie związane z rocznicami Porozumień Sierpniowych i powstania Wolnych Związków Zawodowych - bywały pretekstem do prowadzenia politycznych walk.

Nie ma też co liczyć na to, że wydatki na Kancelarię Prezydenta zmniejszą się, bo urzędnicy będą cięli koszty związane na przykład z prowadzeniem prezydenckich rezydencji.









Reklama

"Rezydencja w Wiśle jest podarunkiem od narodu, więc niezręcznie byłoby ją sprzedawać. Gdy Lech Kaczyński obiecywał, że ograniczy liczbę rezydencji, nie wiedział o tym. Willę w Juracie prezydent bardzo lubi i często spędza tam weekendy. W Lucieniu organizujemy spotkania intelektualistów, dlatego też nie ma mowy o sprzedaży" - mówi "Gazecie Wyborczej" minister Kownacki i dodaje, że będzie zachęcał prezydenta do sprzedaży ośrodka w Klarysewie.

Wydatki na pensje też nie są niższe. Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała "Gazecie Wyborczej" na pytanie o liczbę nowych urzędników, ale z wyliczeń Platformy wynika, że Lech Kaczyński zatrudnia o 150 osób więcej niż Aleksander Kwaśniewski.