Przez kilka dni byliśmy świadkami przepychanki na linii prezydent-premier. Choć rząd przyjął uchwałę, w której zapisał, że w Brukseli będą nas reprezentować Donald Tusk wraz z ministrami, Lech Kaczyński postawił na swoim i również udał się na szczyt.

Reklama

Teraz sędziowie Trybunału Konstytucyjnego będą musieli wyjaśnić, po czyjej stronie jest racja w sporze kompetencyjnym. Premier - jak zapowiadał już kilka dni temu - podpisał odpowiedni wniosek. Czy w składzie delegacji powinien być tylko szef rządu wraz z ministrami? Czy prezydent może również reprezentować Polskę, ale wbrew Radzie Ministrów?

"Dogłębnie zbadaliśmy sprawę. Mamy opinie trzech profesorów i trzech doktorów habilitowanych, w których stwierdzają oni, że prezydent nie może wejść w skład delegacji wbrew Radzie Ministrów. Powinniśmy szanować konstytucję" - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski. Tyle tylko, że otoczenie prezydenta uznało przyjętą przez rząd uchwałę za śmieszną i bezwartościową.

"W moim przekonaniu wystarczy wiedza, którą się nabywa na pierwszym roku prawa, by stwierdzić, że uchwały Rady Ministrów mogą dotyczyć jedynie kompetencji Rady Ministrów. Rząd nie może wyznaczać zadań prezydentowi, Sądowi Najwyższemu czy Sejmowi" - stwierdził szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki.