Do tej pory Sojusz miał 5 mandatów w europarlamencie, teraz będzie mieć 7. Dlatego szef partii i jego sojusznicy zacierają ręce. "Jest sukces. I trzeba iść za ciosem" - mówią. Moment tym lepszy, że bolesną porażkę odniosła centrolewica Dariusza Rosatiego - główny oponent SLD.
>>>Szmajdziński strąci ze stołka szefa SLD?
Grzegorz Napieralski planuje reformy. Chce zaprosić różne lewicowe środowiska, w tym część polityków SdPl do współpracy. "Ma teraz swoje pięć minut, tak jak Kwaśniewski na początku lat 90. Zamierza wyciągnąć najbardziej wartościowych ludzi i wysunąć ich na pierwszy szereg" - mówi jeden z naszych rozmówców.
>>>SLD namawia by nie głosować na SLD
Gra toczy się m.in. o Józefa Piniora i Magdalenę Środę, którzy nie dostali się do europarlamentu z listy Rosatiego. Jest też plan zaproszenia do klubu Lewicy Marka Balickiego.
Nasi rozmówcy twierdzą, że wkrótce zacznie się "przegrupowanie osobowe" w partii. Będą zmiany m.in. w zarządzie. Możliwe, że zwiększy się liczba wiceprzewodniczących. Politycy nie chcą jednak na razie zdradzić szczegółów. "Nie chcemy dokonywać rozliczeń zaraz po wyborach. Nie będziemy popełniać błędu PiS. Zrobimy to po cichu, ale na pewno skutecznie" - mówi jeden z politycznych sprzymierzeńców szefa SLD. I zaznacza - "Teraz to my uporządkujemy i klub, i partię. Wkrótce ma zostać zwołana rada krajowa".
Ale w szeregach Sojuszu słychać też głosy o potrzebie zwołania konwencji. Chcą tego zwłaszcza przeciwnicy Napieralskiego - m.in. Wacław Martyniuk i Jerzy Szmajdziński. Bo tylko konwencja daje możliwość ewentualne zmiany na fotelu przewodniczącego. "Szykujemy się, ale Grzegorz ciągle nie wyznaczył terminu. Zbiera siły, bo się nas boi" - twierdzi jeden z posłów SLD.
Zwolennicy Napieralskiego odpowiadają - "Gdyby Szmajdziński i spółka doprowadzili do zwołania konwencji, Napieralski by wygrał. Bo on ma poparcie w regionach. I kilku <starszych> gości wyleciałoby z orbity".
Najbliższa bitwa rozegra się jednak w klubie. Fotel szefa klubu musi zwolnić Wojciech Olejniczak, który wyjedzie do Brukseli. Zamierza go zastąpić Napieralski. Ale nie wszystkim się to podoba. Część posłów stawia na Szmajdzińskiego. Ten decyzji jeszcze nie podjął. "Jak leci się ze Stanów do Europy, to jest tak zwany punkt bez powrotu, czyli miejsce, w którym nie można już zawrócić, bo nie starczy paliwa. Szmajdziński jest blisko tego punktu, ale wciąż go jeszcze nie przekroczył. Jeśli to zrobi, pójdzie na zwarcie z Grzegorzem" - mówi nam jeden z posłów SLD niezwiązany ani z Napieralskim, ani z jego przeciwnikami.