"Polska gospodarka wciąż rozwija się najlepiej w Europie, ale jest spowolnienie, są mniejsze wpływy do budżetu państwa. Stąd trudne i dramatyczne decyzje" - mówił dziś w programie "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu ZET Zbigniew Chlebowski, szef klubu parlamentarnego PO.
>>> Wielka dziura budżetowa. Będzie rekord
Według Chlebowskiego ewentualna alternatywna dla wzrostu deficytu decyzja - podniesienie podatków i tym samym kosztów pracy - "byłaby w czasach kryzysu złym ruchem". Pytany o podniesienie składki ubezpieczeniowej Chlebowski powiedział, że były "takie przymiarki i wyliczenia, ewentualne dyskusje trwały". "Wydaje się, że mieliśmy dość jasny sygnał z kancelarii pana prezydenta, że zgody na to raczej nie będzie" - powiedział.
"Weźcie odpowiedzialność za to, co robicie"
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło podkreślał w tym kontekście, że prezydent nie może zawetować ustawy budżetowej. "Weźcie odpowiedzialność za, to co robicie" - zwrócił się do polityka PO. Wskazał także, że "deficyt określony na poziomie 52 miliardów to deficyt tylko w sferze rządowej, a oprócz tego są jeszcze samorządy". "Ta wielkość może być znacznie większa" - ocenił.
Chlebowski przekonywał, że rząd "koncentruje się nie tylko na tym, co wydaje się teoretycznie łatwe - czyli zwiększeniem deficytu". Jak mówił, od dłuższego czasu obniżane są wydatki publiczne, zwiększane wykorzystanie środków z Unii Europejskiej i planowana prywatyzacja.
W tej samej audycji w Radiu ZET Stanisław Żelichowski z PSL - przypominając, że deficyt to różnica między wydatkami, a wpływami do budżetu państwa - podkreślał, że trzeba zrobić wszystko, żeby przychody były jak największe. Jego zdaniem, "pewne możliwości są jeszcze w ściągalności podatków". Wskazywał także, że środki można by pozyskaćsprzedając grunty należące do państwa, a przekazane w dzierżawę.
"To nie dziura Rostowskiego, to dziura Tuska"
Joachim Brudziński z PiS jest przekonany, że zapowiedzi deficytu na poziomie ponad 52 miliardów złotych to "nic innego jak pisanie budżetu wyborczego na 2010 rok dla premiera Donalda Tuska". "Całe kuglowanie, cała inżynieria, nawet nie tyle finansowa, dokonywana jest na żywym organizmie finansów publicznych, (...) to inżynieria zarządzania informacją" - mówił Brudziński.
>>> Polska gospodarka najlepsza w Europie!
Jego zdaniem, ma ona polegać na tym, by "z jednej strony epatować opinię publiczną wizją Polski jako <zielonej wyspy> na tle światowego kryzysu, po czym wystarczy parę dni, żeby już opinię publiczną przygotowywać do tego, że w 2010 roku Donald Tusk będzie rozdawał pieniądze publiczne".
"To nie jest żadna dziura Rostowskiego, to jest dziura Donalda Tuska" - przekonywał polityk Prawa i Sprawiedliwości na antenie Radia ZET. Grzegorz Napieralski z SLD podkreślał, że "premier Donald Tusk zapowiadał, iż nie będzie zadłużania państwa, i to jest najważniejszy postulat". "Teraz nagle mówicie, że chcecie zadłużyć państwo i będą to spłacały pokolenia" - powiedział. "Mieliście przedstawić program ratowania Polski przed kryzysem, nie przedstawiliście żadnego" - dodał.