Strajk Kobiet precyzyjnie wskazuje, jakie informacje powinny zostać ujawnione. Ich zdaniem, to absolutne minimum, którego obywatele mają prawo oczekiwać. Pytania kierowane do premiera, Państwowej Komisji Wyborczej oraz Krajowego Biura Wyborczego dotyczą między innymi:

  • Kto i na czyje zlecenie opracował fałszywą aplikację "weryfikacyjną", rekomendowaną pisowskim członkom komisji wyborczych przez Dariusza Mateckiego.
  • Jaka była skala użycia tej fałszywej aplikacji, czyli na ilu telefonach w Polsce ją zainstalowano.
  • Ile osób korzystających z aplikacji pracowało w komisjach wyborczych.
  • Ile razy i kto użył aplikacji, wprowadzając numery telefonów pod pretekstem odmowy wydania karty do głosowania.
  • W ilu komisjach wystąpiły anomalie w proporcjach głosów w dwóch turach wyborów i jakiej były skali.
  • Na jaką skalę i z jakiego powodu wystąpiły odmowy wydania kart wyborczych w drugiej turze, w porównaniu z analogicznymi procesami wyborczymi.

"Państwo z tektury" i "państwo ze sznurka": Ostra krytyka służb

Organizacja nie przebiera w słowach, krytykując obecną sytuację. "Państwo, w którym podmiot ODPOWIEDZIALNY ZA PROCES WYBORCZY odmawia zajęcia się niepokojącymi zdarzeniami, zrzucając to na obywatelki i obywateli to państwo z tektury" – czytamy w apelu.

Reklama

Strajk Kobiet równie ostro ocenia brak działań ze strony służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i ściganie przestępstw. "Państwo, w którym ŻADNE SŁUŻBY odpowiedzialne za bezpieczeństwo i ściganie przestępstw (ABW, policja, prokuratura) nie robią nic, żeby ustalić, czy doszło do przestępczej ingerencji w wybory, to państwo ze sznurka".

Apel kończy się jednoznacznym stwierdzeniem: "Nie ma na to naszej zgody. Nie ma zgody na 'Polacy, nic się nie stało'."