Izraelscy żołnierze, którzy wczoraj przekroczyli granicę z Libanem, przeczesują przygraniczne miejscowości w poszukiwaniu należących do Hezbollahu bunkrów i składów broni. Żydowskie dowództwo zdecydowało się wysłać piechotę do Libanu, bo samymi nalotami myśliwców nie było w stanie zapobiec atakom rakietowym Hezbollahu. Terroryści systematycznie ostrzeliwują izraelskie miasta. Wczoraj ich rakiety eksplodowały w Nazarecie.

Ale Izrael nie rezygnuje z nalotów. Myśliwce zniszczyły bunkier, w którym mieli kryć się przywódcy Hezbollahu. Atakowani jednak zdecydowanie zaprzeczyli, by ktokolwiek zginął w tym nalocie.

Wkroczenie piechoty na terytorium Libanu to najgorszy scenariusz dla armii izraelskiej. Przez 20 lat okupowała ona Liban i nie była w stanie zaprowadzić tam porządku. Liban stał się dla Izraelczyków tym, czym dla Amerykanów Wietnam. Zginęło sześć tysięcy żydowskich żołnierzy, a dziesiątki tysięcy zostało rannych.