Sprawa trafiła do sądu, bo rodzice podejrzewali, że ich synek przeżyłby tę tragedię, gdyby dach wgniótł się mniej. I właśnie wygrali. Amerykański wymiar sprawiedliwości zatrudnił biegłych, którzy uznali, że Ford Motor Co. za bardzo oszczędzał. Dach był zmontowany z kilku mniejszych elementów, zamiast jednego dużego i dlatego nie wytrzymał siły uderzenia.
Rodzinie należy się więc odszkodowanie, mimo że kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość i wyprzedzał w miejscu, gdzie było to zabronione. Tym bardziej, że to nie pierwsza śmierć w tym modelu forda. Sportowe, dwudrzwiowe explorery uznane zostały w USA za jedne z najniebezpieczniejszych aut. Jak wynika ze statystyk, na milion wyprodukowanych egzemplarzy było aż 231 śmiertelnych wypadków jadących nimi ludzi. Ford zapowiedział, że złoży apelację.
Ośmioletni Tyler Modd w 2001 roku podróżował fordem razem ze swoimi rodzicami. Spieszyło im się. Ojciec wcisnął więc gaz do dechy sportowego auta i zaczął wyprzedzać samochód jadący przed nim. Stracił panowanie nad kierownicą.
Ford zjechał na pobocze. Przewrócił się na dach. Upadek był tak feralny, że do środka wgniótł się sufit. Akurat w miejscu, gdzie siedział Tyler. Kawał żelastwa udusił dziecko.