Mężczyźnie wyraźnie nie pasowało dzielić się pieniędzmi z żoną. Bo na rozprawę dotyczącą podziału ich małżeńskiego majątku przyszedł uzbrojony w siekierę. Wsadził ją "za pazuchę" i niepostrzeżenie wniósł na salę sądową.
I gdy tylko przebieg rozprawy potoczył się nie po jego myśli, zaatakował małżonkę na oczach sędziego i adwokatów. Ciosy okazały się śmiertelne. Kobieta wkrótce zmarła.
Mordercę na sali sądowej zakuli w kajdanki policjanci.