Według Radia Swaboda, Plac Niepodległości został praktycznie oczyszczony z demonstrantów. Na placu pozostały jedynie wozy milicyjne, tzw. suki, do których funkcjonariusze specnazu wpychali wyłapywanych manifestantów.

http://www.youtube.com/watch?v=Hd-kUpRrgEI

Reklama

Milicja w Mińsku zatrzymała trzech opozycyjnych kandydatów na prezydenta: Mikołę Statkiewicza, Andreja Sannikaua i Ryhora Kastusiaua. Czwarty, Wital Rymaszeuski, został pobity - podali świadkowie. Ciężko pobity jest również inny kandydat, lider kampanii "Mów prawdę!" Uładzimir Niaklajeu. Rannych zostało także wielu jego zwolenników. Pobito też dziennikarzy, w tym rosyjskiego i amerykańskiego.

Wśród zatrzymanych jest dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białoruś Andrzej Poczobut. Jak sam powiedział PAP przez telefon, jest przetrzymywany w busie wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami.

Reklama
Zaczęło się od pobicia Niaklajeua

Na Niaklajeua i grupę jego zwolenników, idących w stronę Placu Październikowego, gdzie opozycja zorganizowała wiec, napadli prawdopodobnie milicjanci - podało Radio Swaboda. Kolumnę zaatakowało ok. 50 ludzi ubranych na czarno.

Niaklajeu został silnie pobity i na kilka minut stracił przytomność. Napastnicy kazali położyć się dziennikarzom na ziemi i wrzucili granaty hukowe. Odebrali też kasety z kamer i zniszczyli je.

http://www.youtube.com/watch?v=trcsJ50jGWk

Niaklajeua zabrała karetka. Jak podała niezależna agencja BiełaPAN, lekarze stwierdzili u niego uraz głowy. Zdjęcie pobitego kandydata na prezydenta szybko obiegło internet.

"Napadli na nas ze wszystkich stron przebrani ludzie, OMON-owcy, bili kobiety. Wielu jest pobitych, ludzie mają połamane ręce" - opisywał atak na opozycyjną kolumnę Wiktar Harbaczou, mąż zaufania Uładzimira Niaklajeua.

Reklama



Inne / YouTube

Harbaczou wyjaśnił, że do ataku na kolumnę doszło w chwili, gdy wyruszyła ona w kierunku Placu Październikowego ze sztabu wyborczego Niaklajeua z aparaturą nagłaśniającą.

Grupa OMON-owców wyszła z autobusu bez tablic rejestracyjnych. "Uważam, że wyborów nie ma, jeśli eliminują jednego z silniejszych kandydatów, który mógł wezwać ludzi, by nie uznawać tych wyborów, który mógł zażądać przedterminowych wyborów bez Łukaszenki" - dodał Harbaczou.

Twitter

Na Plac Październikowy dotarły dwie kolumny manifestantów. Według Radia Swaboda zebrało się ok. 5 tys. osób. Jak podał reporter TVN24, dotarło także zdobyte naprędce nagłośnienie.

Po godzinie 20 kilkunastotysięczny już tłum manifestantów zaczął opuszczać Plac Październikowy w Mińsku i kierować się główną ulicą miasta w stronę Placu Niepodległości. Jeden z manifestantów powiedział PAP, że demonstracja zmierza w stronę siedziby Centralnej Komisji Wyborczej.

Kolumna manifestantów przeszła jednak z Placu Październikowego do pobliskiego kościoła, gdzie kandydaci na prezydenta wygłaszali na schodach przemówienia. Potem dwaj rywale Alaksandra Łukaszenki, Andrej Sannikau i Mikoła Statkiewicz, próbowali wejść do budynku rządu, wraz z grupą ludzi rozbijając drzwi wejściowe.

Milicja odepchnęła opozycjonistów od budynku rządu. Otoczyła też tłum stojący na pobliskim placu i nie dopuszczała go do budynku. Funkcjonariusze OMON z tarczami i pałkami rozlokowali się po bokach gmachu. Na placu tłum śpiewał po białorusku "Mury" Jacka Kaczmarskiego i klaskał.