"Chcemy donieść naszym polskim partnerom o bezprawnych zatrzymaniach opozycyjnych polityków, dziennikarzy i działaczy społecznych" - powiedział w środę PAP deputowany opozycyjnego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona, Wołodymyr Ariew.

Prośbę o spotkanie z polskimi posłami deputowani opozycji w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy przekazali do Sejmu za pośrednictwem ambasady RP w Kijowie.

Reklama

"Chcemy ostrzec, że sytuacja z demokracją na Ukrainie nie jest wyłącznie naszą wewnętrzną sprawą i że przekupywanie sędziów i prokuratorów, które przyszło na Ukrainę z Rosji, może dotrzeć też do Europy. To tylko kwestia pieniędzy. Ogromnych pieniędzy" - podkreślił Ariew.

Deputowany wyjaśnił, że ukraińska opozycja jest oburzona zatrzymaniami politycznymi, dokonywanymi przez władze z naruszeniem prawa. Chodzi przede wszystkim o aresztowanie byłego ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenki oraz kilku innych wysokich rangą członków rządu byłej premier Julii Tymoszenko.

Reklama

"Mamy do czynienia z karą, która następuje przed orzeczeniem winy. Ukraińskie sądy i prokuratura nie działają zgodnie z literą prawa, lecz na zlecenie władz" - mówił oburzony poseł opozycji.



Prócz prośby o spotkanie, wystosowanej do polskiego Sejmu, ukraińska opozycja zwróciła się w tej sprawie do parlamentów innych państw Unii Europejskiej. Przeciwnicy Janukowycza chcą także, by sytuacją na Ukrainie zajęło się Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy.

Reklama

We wtorek ukraińska milicja przeszukała mieszkanie zajmującej się prawami człowieka dziennikarki Ołeny Biłozerskiej. Milicja przypuszcza, że Biłozerska mogła mieć związek z opublikowanym w internecie nagraniem z próby podpalenia siedziby Partii Regionów prezydenta Janukowycza w Kijowie, do którego doszło w noc sylwestrową.

Także we wtorek popularna ukraińska pisarka Maria Matios w przekazanym mediom liście otwartym oświadczyła, że jest "osaczana" przez milicję i prokuraturę, która chce wycofać ze sprzedaży jej najnowszą książkę. Jej wydawca powiedział PAP, iż jest to prawdopodobnie wynikiem doniesienia organizacji weteranów, którzy oburzyli się, iż Matios porównała pomnik bohaterów Armii Czerwonej w Kijowie z fallusem.