Massino zeznawał we wtorek przed sądem federalnym na Brooklynie na procesie Vincenta Basciano, byłego tymczasowego szefa rodziny Bonanno. Jest on oskarżony o zlecenie morderstwa współpracownika rodziny, Randolpha Pizzolo. Massino nagrał rozmowę z nim na temat tego zabójstwa.
Sam Massino przyznał się do ośmiu morderstw, za co groziła mu kara śmierci. Współpracując z władzami liczy na łagodniejszy wyrok, chociaż w sądzie powiedział, że nic mu nie obiecano.
W mafii Cosa Nostra, jak nazywane są włoskie syndykaty zbrodni działające w USA, obowiązuje omerta, czyli nakaz nieujawniania władzom tajemnic organizacji pod groźbą śmierci.
Mniej więcej od lat 80. jednak był on wielokrotnie łamany przez mafiosów uwięzionych i zagrożonych surowymi karami, którym w zamian za zeznania obiecywano łagodniejszy wyrok i bezpieczeństwo w ramach programu ochrony świadków.
Na ogół wszakże na współpracę z FBI decydowali się głównie gangsterzy średniego szczebla, a nie bossowie rodzin. W latach 90. np. zeznania Sammy ("Bulla") Gravano, mafiosa z rodziny Gambino, obciążyły jej szefa Johna Gottiego, skazanego dzięki temu na dożywocie.
W czasie zeznań 68-letni Massino opowiedział m.in. o swoim życiu i "karierze" gangstera. Już mając 12 lat kradł gołębie, później uciekł z domu i był kilkakrotnie aresztowany, m.in. za włóczęgostwo. Zanim skończył 20 lat, popełnił pierwsze morderstwo.