Zdecydował się na to mimo zdecydowanego sprzeciwu Izraela i Stanów Zjednoczonych, które przestrzegały Palestyńczyków przed "drogą na skróty", podkreślając, że rozwiązanie problemu bliskowschodniego jest możliwe tylko w negocjacjach palestyńsko-izraelskich.
USA zapowiedziały, że skorzystają w Radzie Bezpieczeństwa ONZ z prawa weta, gdyby palestyński wniosek uzyskał tam wymaganą większość.
Gdy Mahmud Abbas przybył w piątek, by wygłosić przemówienie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, powitano go burzliwymi owacjami. Powiedział, że zwrócił się do Ban Ki Muna o uznanie państwa palestyńskiego na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Strefie Gazy i we wschodniej Jerozolimie oraz o przyznanie temu państwu pełnego członkostwa w Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Palestyński przywódca zaapelował w swym wystąpieniu do Izraela o pokój, o budowanie "mostów dialogu" zamiast "murów separacji". Podkreślił, że po dekadach okupacji czas już, by Palestyńczycy mogli żyć w suwerennej ojczyźnie.
Zapowiedział kontynuację pokojowego, powszechnego oporu wobec izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich i ostrzegł, że rozwój osadnictwa żydowskiego na tych terytoriach blokuje dążenie do pokoju, grożąc unicestwieniem rozwiązania bliskowschodniego, przewidującego państwo palestyńskie obok Izraela.
"To jest chwila prawdy, nasz naród czeka na odpowiedź świata" - powiedział palestyński przywódca w Narodach Zjednoczonych.
Associated Press pisze, że palestyńska inicjatywa w ONZ "odzwierciedla utratę wiary po 20 latach prowadzonych bez powodzenia rozmów pokojowych sponsorowanych przez Stany Zjednoczone, głównego sojusznika Izraela". Jest też wyrazem zaniepokojenia niepowstrzymaną rozbudową osiedli żydowskich na okupowanych terytoriach palestyńskich.
Oczekuje się, że Ban Ki Mun w najbliższym czasie przekaże palestyński wniosek Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Obserwatorzy przewidują, że przed podjęciem decyzji Rada Bezpieczeństwa zechce zapewne sprawdzić, czy państwo palestyńskie spełnia warunki członkostwa w ONZ. Taka procedura może potrwać miesiącami.
Waszyngton zapowiedział już, że w razie uzyskania przez Palestyńczyków wymaganej większości co najmniej dziewięciu głosów w Radzie Bezpieczeństwa skorzysta z prawa weta.
Przemawiając w czwartek na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, prezydent Bronisław Komorowski podkreślał, że mediacja jest drogą do rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
"Jesteśmy gotowi dzielić się doświadczeniem z tymi społeczeństwami, które tego zechcą. Mediacja jest niezastąpioną drogą do trwałego i sprawiedliwego pokoju" - uważa polski prezydent. Jak mówił, "dotyczy to także rozwiązywania nadzwyczaj trudnych problemów w stosunkach pomiędzy Izraelem a jego sąsiadami, zwłaszcza z Autonomią Palestyńską".
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił we wtorek, że "stanowisko w sprawie ewentualnej rezolucji palestyńskiej wyklaruje się wtedy, gdy poznamy treść ewentualnej rezolucji". "Polska jako prezydencja ma oczywiście obowiązek działać na rzecz jednolitego stanowiska całej UE, dlatego (...) umówiliśmy się z kolegami ministrami, że narodowych stanowisk nie będziemy prezentować do czasu, dopóki nie poznamy tekstu rezolucji i nie spróbujemy wypracować spójnego stanowiska" - podkreślił Sikorski.
Jeżeli - jak się oczekuje - wniosek Abbasa zostanie zablokowany w Radzie Bezpieczeństwa, przywódca Palestyńczyków ma się zwrócić o przyjęcie Palestyny do ONZ ze statusem państwa-obserwatora. Wniosek taki wymaga jedynie zwykłej większości głosów w Zgromadzeniu Ogólnym, którą Palestyńczycy powinni uzyskać z łatwością.
Status obserwatora nie pozwala na głosowanie, ale umożliwia uczestnictwo w pracach międzynarodowych organizacji systemu ONZ, takich jak Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) i Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK).