Jego zdaniem w Polsce są "wielcy działacze", którzy "śpią i widzą, jak granica przebiega niedaleko Mińska".
Łukaszenka mówił o tym, pytany na konferencji prasowej dla rosyjskich mediów regionalnych o szczyt Partnerstwa Wschodniego. Nazwał Polaków "wodzirejami" w PW i oznajmił: "Robią wszystko, by jakoś nas sprowokować. Ale my nie zamierzamy ulegać prowokacjom, to ich polityka - niech im będzie na zdrowie. My wiemy, jak naprawdę odnoszą się Polacy do Białorusi. (...) To naród słowiański, nie zamierzamy się kłócić z Polakami. Politycy przychodzą i odchodzą, i myślę, że ich era kiedyś się zakończy".
Jego zdaniem motywy polskiej polityki wobec jego kraju wynikają z faktu, że "Białorusini zabrali im (Polakom) ziemie". Dodał przy tym, że nie rozumie, dlaczego Niemcy "wojują przeciw" Białorusi. "Czego im brakuje? Oni jeszcze za minioną wojnę się nie usprawiedliwili" - wskazał.
Wspominając o Karcie Polaka, zauważył: "Jaki jest tego cel? Żaden Polak na Białorusi nie powiedział, że jest przeciwny Białorusi, że nie chce tu żyć". Łukaszenka ocenił, że kiedy powstawało Partnerstwo Wschodnie, "nie było mowy o żadnej polityce". Jednak później, "o czym byśmy mówili, zaczynało się od żądań politycznych" - dodał.
Wyraził przekonanie, że na warszawski szczyt, na który zapraszani byli szefowie państw, i "z Białorusi powinien być zaproszony prezydent", choć było kwestią drugorzędną, czy skorzysta z zaproszenia.
Na wrześniowy szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie był zaproszony szef MSZ Białorusi Siarhiej Martynau, jako najwyższy rangą przedstawiciel władz w Mińsku nie objęty zakazem wjazdu do UE. Nie przyjął zaproszenia, a Białoruś skierowała na szczyt swego ambasadora w Warszawie Wiktara Gajsionaka. Polska, która była organizatorem spotkania, zapowiedziała, że ambasador będzie mógł wziąć udział tylko w sesjach plenarnych, a nie w uroczystej kolacji z udziałem głów państw. Wówczas Białoruś wycofała się ze spotkania.
Podczas szczytu pozostałych 27 krajów UE przyjęło deklarację potępiającą łamanie zasad demokracji, rządów prawa i praw człowieka na Białorusi. Deklaracji nie poparli natomiast przywódcy pozostałych wschodnich partnerów UE: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii i Azerbejdżanu.
Unia nałożyła sankcje wizowe na przedstawicieli władz w Mińsku, obejmujące też prezydenta Łukaszenkę, w odpowiedzi na represje wobec opozycji po wyborach prezydenckich na Białorusi w grudniu zeszłego roku.